wtorek, 26 czerwca 2012

008 ROZDZIAŁ: Już coraz bliżej


    Czy na pewno wszystko spakowane? Ubrania na zimniejsze i cieplejsze dni? Szczoteczki do zębów? Grzebienie? Chyba tak. Byłam taka zdenerwowana. Już dziś mieliśmy wyjeżdżać do Chorwacji. Harry’ego ogarnęło podekscytowanie. Chodził po mieszkaniu podrygując wesoło. A ja? Ja chciałam spędzić z nim miło czas, a później spotkać się z Syriuszem. Harry nic nie wiedział o Zakonie i lepiej, aby tak zostało. Ani Dumbledore, ani ja nie chcemy by Harry się w to mieszał.

         Popatrzyłam na swoje walizki. Było ich pięć. Tak wiem, dużo jak na dwa tygodnie, ale w końcu jestem kobietą. Harry’ego udało mi się zapakować w dwie, choć stanowczo protestował, aby spakować wszystkie jego rzeczy w jedną. Ale cóż za problem? Przecież wystarczy zaklęcie zmniejszająco-zwiększające i koniec. Zostawimy jedną walizkę moją i jedną jego, a inne mniejsze spakujemy.

         Westchnęłam cicho i usiadłam na łóżku, kładąc ręce na kolanach i rozglądając się wokoło. Tym oto sposobem starałam się przypomnieć sobie czy czegoś nie zapomniałam. Nie… Raczej nie. Stanęłam przed lustrem i popatrzyłam czy wszystko w porządku z moim wyglądem.  Miałam na sobie czerwoną sukienkę do kolan zawiązywaną na szyi i srebrne sandałki za kostkę. Włosy spięłam w luźny, niewysoki kok, a usta pomalowałam perłowym błyszczykiem. Może być.

         Zmniejszyłam cztery swoje walizki i spakowałam do największej. Ledwo co się tam zmieściły. Miałam jeszcze bagaż podręczny, ale to już inna sprawa. Zarzuciłam srebrną torebkę na ramię i zeszłam po schodach na dół, ciągnąc za sobą bagaż. Zauważyłam zdziwiona, że Harry stał już gotowy przy drzwiach, z jedną, znacznie mniejszą od mojej, walizką. Ubrany był w dżinsowe spodnie do kolan i niebieską koszulkę z Nike.

- Od ilu minut już tu stoisz? – spytałam podejrzliwie unosząc brwi do góry.

- Od jakiś dwudziestu – odparł z miną niewiniątka.

- Dwudziestu? Czyś ty zwariował? Przecież na pewno wszystkiego nie spakowałeś. Zobaczysz, że będziemy musieli się wracać bo zapomnisz jakiejś istotnej rzeczy. Dobrze, że spakowałam niektóre twoje ubrania i drugą szczoteczkę do zębów dla ciebie.

- Ach te kobiety – powiedział i zwrócił oczy ku niebu kręcąc politowaniem głową, a uderzyłam go lekko w czoło oburzona.

- Dobra, dobra. Ty mi tu nie mów jakie to z kobiet modnisie. Teraz zjemy śniadanie, a zaraz przybędą do nas państwo Weasley i Tonks.

- Jasne - powiedział i szturchnął mnie lekko w bok. Oddałam mu oczywiście. I takim oto sposobem doszliśmy do kuchni przekomarzając i przepychając się.

         Podeszłam do gazówki i popatrzyłam na patelnie, na której smażył się już piętnasty naleśnik. W międzyczasie gdy się pakowałam przygotowywałam również posiłek, no więc dlaczego Harry się dziwi, że przygotowanie się, zajęło mi tyle czasu?

- Z czym chcesz naleśnika? Z czekoladą, dżemem czy owocami i bitą śmietaną.

- Ja z dżemem. Ale sam sobie zrobię – powiedział i podszedł do lady biorąc nóż w dłoń i smarując gorącego placka.

***

        Siedzieliśmy z Harrym przy stole i wesoło rozmawialiśmy pałaszując już czwartego naleśnika. Niedługo mieli przyjść Weasleyowie i Tonks, a my nie zwracaliśmy na nic uwagi. No nie. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.

- Harry – odezwałam się łag0dnie – Wiesz co? Za kilka minut przyjdą państwo Weasley i Tonks, a my nie jesteśmy przyszykowani! – wydarłam się jak wariatka.

Harry popatrzył na mnie jakbym wyrwała go z zupełnie innego świata, otworzył oczy szeroko i pobiegł po bluzę. Ja założyłam na siebie czekoladową, skórzaną kurtkę. Harry zbiegł po schodach zaplątany w swoje okrycie i po chwili wszystko było gotowe. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Pobiegłam je otworzyć, a w nich stały trzy postacie.

- Witaj Scarlett – powiedziała Molly i ucałowała moje oba policzki i weszła do środka całując  Harry’ego. Następnie Artur uścisnął mnie i podszedł do mojego chrześniaka. Po chwili czułam, że ktoś wpada na mnie z impetem i przytula do siebie z całej siły. Ach, kochana Tonks

- Cześć Harry! – odezwała się i po chwili ściskała go jeszcze mocniej niż mnie.

- Cześć Tonks – wydusił czerwony Harry, a Dora natychmiast go puściła.

- To co Scarlett wyjeżdżamy? – spytała Molly.

- Tak już. Chodźmy na parking po samochód.

- Samochód? – spytał Artur. – Będziemy jechać prawdziwym samochodem?

- Przecież, ty też kiedyś miałeś auto – przypomniałam mu a on machnął ręką.

- Tak i źle na tym wyszedł – powiedziała Molly patrząc gniewnie na zmieszanego męża, którego po chwili pogłaskała na pocieszenie po głowie.

***

        Jechaliśmy czarnym, sportowym kabrioletem autostradą dwieście trzydzieści kilometrów na godzinę. Każdy reagował na to inaczej. Ja wyszczerzyłam się jak głupia i cieszyłam wiejącym w moje włosy wiatrem. Harry rozłożył się wygodnie na fotelu zadowolony, Molly zakrywała oczy dłońmi, Artur siedział wbity w fotel a na jego twarzy widniały wypieki, a zarazem uśmiech, a Tonks, no cóż, zachowywała się jak Tonks. Odchyliła głowę do tyłu, śmiała się jak wariatka, machała rękami jakby próbowała odgonić komara i skakała na siedząco. Tak, to możliwe też kiedyś tak zrobiłam.

- Scarlett, na Merlina! Zwolnij w końcu! – powiedziała przerażona Molly.

- Spokojnie. Już jesteśmy na miejscu! – odrzekłam rozbawiona i wszyscy wyszliśmy z auta. Na lotnisku spotkaliśmy moich rodziców, którzy także chcieli się z nami pożegnać, ale przyjechali swoim srebrnym samochodem.

        Uściskom  i całusom nie było końca. Ale były także przestrogi, życzenia i prośby:

- Wróćcie zdrowi – powiedziała Molly.

- Uważajcie na siebie – przestrzegała mama.

- Zadzwońcie z telfomu, do nas. Lubię to mugolskie urządzenie – poprosił Artur, ale chyba zamiast telfomu, miało być telefonu.

- Bawcie się dobrze – życzył nam mój tata.

- Bawcie się do samego rana i objadajcie najpyszniejszymi potrawami –  powiedziała Tonks.

Gdy się pożegnaliśmy powiedziałam do Artura rzucając mu kluczyki od samochodu:

- Możesz go poprowadzić z powrotem. Wiem, że chcesz – oznajmiłam a rudowłosemu przyjacielowi zaświeciły się oczy.

- Scarlett, on nie ma prawa jazdy! Rozwali ci samochód – ostrzegła mnie Molly.

- Uwierz w swojego męża – poradziłam i razem z Harrym radośni udaliśmy się w stronę samolotu, śmiejąc się po drodze nie wiadomo z czego.



Dwa tygodnie później…

        Byłam taka wypoczęta po wakacjach w Chorwacji. Aż żal mi było, że to już koniec, ale w końcu byłam coraz bliżej spotkania z Syriuszem. To spotkanie było dla mnie niesamowicie ważne. Bardzo tęskniłam za Syriuszem. Gdy przypomnę sobie nasze lata w Hogwarcie, po policzkach lecą mi łzy. Wtedy mogliśmy być wszyscy razem. Kochający się ponad życie przyjaciele. Tylko Peter, nigdy do nich nie należał. Ale nie chodzi mi tylko o chwile związane z naszą przyjaźnią, ale o pierwszą randkę, pierwszy pocałunek, pierwszy raz….

             Można by było sobie pomyśleć, że idę na spotkanie Zakonu Feniksa tylko dla Syriusza. To nie była prawda. Głównym powodem było to, ze chciałam ratować ludzi. Spotkanie z moim ukochanym to tylko bonus . No dobra. Bardzo ważny bonus. Harry o niczym nie wiedział. Ale wiadome było, że się dowie. Gdy będę się szykować spyta mi się gdzie idę. Nie odpowiem mu, że do pracy. Nie lubię kłamać. Ja po prostu nie powiem mu całej prawdy…

            Teraz siedziałam na miękkiej pufie przy mojej toaletce. Szykowałam wszystkie kosmetyki, które jutro użyje. Nie było ich dużo. Nigdy nie lubiłam się malować, nad czym wielce ubolewała babcia Potter, która chciała zrobić ze swojej jedynej wnuczki prawdziwą damę. Niestety nie udało się. No cóż, życie. Ale mi taki obrót spraw odpowiada. Przede mną leżał różowy błyszczyk, perfumy od Channel oraz tusz do rzęs. Tyle mi najzupełniej odpowiadało. Chociaż muszę przyznać, że nie lubiłam tuszu do rzęs. Irytowało mnie to paskudztwo, ale czegoż się nie robi dla urody. No tak. Ja wcale nie robię tego dla urody. Robię to dla Syriusza, ale w czym problem? Przecież na jedno wychodzi. I tak będę miała to paskudztwo na rzęsach.

          Podeszłam do drzwi od mojej garderoby i naciskając klamkę weszłam do dużego pomieszczenia.  Chciałam ubrać się w coś ładnego, ale bez przesady. Przecież nie idę na bal. Dżinsów nie ubiorę. Kocham je, ale postanowiłam założyć sukienkę. Przeglądałam dokładnie każdy zestaw ubrań. Jedna sukienka była za elegancka, druga zbyt codzienna, trzecia za bardzo w kwiatki. Aż po długich poszukiwaniach znalazłam idealne ubranie. Ciemną sukienkę w kwiatki bez ramiączek i czarne buty na obcasach wiązane na kostce.  Tańcząc i śpiewając z radości nie zauważyłam, że ktoś stoi w drzwiach. Tak, tym ktosiem był Harry. Patrzył na mnie z rozbawieniem, ale gdy zauważył moją kreację popatrzyła na nią zdziwiony i podszedł bliżej.

- Wychodzisz gdzieś? – spytał zaciekawiony.

- Nie… - odpowiedziałam przeciągając ostatnią literę i robiąc ogłupiałą minę. – No dobra tak.

- To dla kogo się tak stroisz?

- Słuchaj. Nie mogę ci powiedzieć jak, z jakiej okazji i gdzie, ale powiem tylko tyle, że spotkam się z Syriuszem.

- Randka? – spytał z uśmiechem na ustach.

- Jak? Gdzie? Co? – odezwałam się jakbym nie umiała wypowiedzieć żadnego sensownego zdania. – Nie. Niby jak? On jeszcze nie wie czy wróciłam.

- Na pewno się domyśla.

- Uwierz mi. Na pewno nie.

***

         - Och już się nie mogę doczekać kiedy spotkam prawną opiekunkę Harry’ego – odezwał się Syriusz Black siedzący z rodziną Weasley i swoim przyjacielem Remusem Lupinem w kuchni na Grimmlaud Place. – To na pewno jakaś kuzynka Lily. Miała ich całą masę.

- A co Syriuszu, chcesz ją poderwać? – spytał roześmiany Charlie, a Syriusz popatrzył na niego z niedowierzeniem.

- Ależ skąd. Bo widzisz ja… - odezwał się.

- Ty dalej czujesz coś do Scarlett. Wiedziałem, że nie przestałeś jej kochać. Biorąc pod uwagę to ja zachowywałeś się względem niej… Stary. Ty zawsze patrzyłeś na nią tak, że James miał ochotę cię zabić. – odezwał się Remus, a zaraz wszyscy zaśmiali się wesoło, a Syriusz zrobił obrażoną minę.

- A nie wziąłeś pod uwagę faktu, że może to właśnie Scarlett jest opiekunką Harry’ego? – odezwał się Bill. Wiedział, że to Scarlett jest osobą, którą uciekinier z Azkabanu chce poznać, ale jego blondwłosa przyjaciółka zakazała powiadamiać o tym swojego ukochanego. Także Syriusz nie chciał nic wiedzieć, tylko osobiście poznać ją na zebraniu Zakonu Feniksa.

- Nie… - pokręcił Syriusz ze smutkiem głową – To by było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.

Molly, która stała przy kuchence zauważyła, że z oczu Syriusza i Remusa poleciały pojedyncze łzy, a w oczach krył się smutek .. Pani Weasley pokręciła z politowaniem głową. Jacy z nich głupole. A Scarlett mówiła, że są tacy inteligentni.

***

W zasadzie jestem nawet zadowolona z rozdziału. Najbardziej z tego fragmentu modowej burzy u Scarlett i sceny z Syriuszem. A nowy rozdział mam już napisany do połowy. Właśnie on będzie rozdziałem, w którym Syriusz i Scar się spotkają, a dzień w którym opublikuje tą notkę chcę nazwać : Syrlett Day lub SS Day ;) Nie mogę się już doczekać ;D A i znowu zmieniłam szablon. Co o nim myślicie?

No, a teraz oczywiście dedykacja. Dla wszystkich czytelników, a w szczególności Basi (#ARS#), która mi zawsze pomoże i dla Pauli za to, że wchodzi na bloga, nawet gdy nie ma nowej notki :*

14 komentarzy:

  1. ZwariowanafankaHP16 lipca 2012 16:09

    Nie mogę się doczekać spotkania Scarlett z Syriuszem! :D Robisz świetne FF! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* Ja też nie mogę się doczekać kiedy wstawie notkę na bloga ;P Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Chyba jestem pierwsza ^^ Co do rozdziału to podoba mi się, zwłaszcza fragmenty opisujące dokładnie charakter Tonks ;P Tylko dlaczego spotkają się dopiero w nast rozdziale? No cóż....napięcie musi być ;D Bardzo fajnie zmieniłaś zakładkę autorka, podoba mi się ;) No i oczywiście dziękuję za wspaniały dedyk ;* Co do szablonu, skoro piszesz, że podoba ci się taki, jaki mam, to zostaje :] Jak już piszę tu, to od razu ci powiem, że za jakieś 10 min powinna się pojawić nowa notka u mnie, więc zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież, że musi;P Musiałam jakoś to rozwinąć, ale już 9 rozdział jest napewno rozdziałem, w którym nasi kochani bohaterowie się spotkają. Już wchodzę na twojego bloga ;) Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. W zasadzie mój komentarz może ograniczyć sie do jednego słowa: SYRIUSZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. No Syriusz, Syriusz. Już w dziewiątym rozdziałe będzie ich spotkanie ;) Ach... Nie mogę się doczekać ;P Syrlett Daj :* Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Genialne:) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  5. W zasadzie, to odkąd zgłosiłaś się do Rejestru miałam zamiar przeczytać Twoje opowiadanie, bo zaciekawił mnie opis. Tym bardziej, że skojarzył mi się z rysunkami Frytki, które bardzo lubię. Ale jakoś nigdy nie mogłam się za to zabrać, bo ciągle brakowało mi czasu.

    Masz lekki i styl i z przyjemnością czytało mi się opowiadanie. Chociaż czasami nie podobało mi się, że tak często mieszałaś świat mugoli i czarodziejów. Trochę za dużo tych mugolskich sprzętów w ich życiu.

    Domyślam się, że bardzo chcesz opisać spotkanie Scarlett i Syriusza, bo w końcu będzie to duży przełom w ich życiu. Nic dziwnego, że kobieta tak bardzo stara się dobrze wyglądać i takie rewelacje czyniła z własną garderobą ;)

    Zastanawiam się, kiedy Harry dowie się o wszystkim i jaka będzie jego reakcja na poznanie ojca chrzesnego (jednak niepotrzebnie w o blogu napisałaś, że on nie umrze, bo byłaby niespodzianka na później). Dobrze, że młody Potter miał szczęśliwe dzieciństwo. Każde dziecko powinno takie mieć, a nie zostać zmuszone do szybkiego dorastania i zmierzenia się z problemami ciężkiego życia, z którymi niejeden dorosły by sobie nie poradził.

    Bardzo podoba mi się szablon i kolorystyka, w której został utrzymany. Jednak nie myślałaś o zastosowaniu układu prawokolumnowego? Wszystkie te ramki po drugiej stronie wyglądałyby dużo lepiej, bo jest znacznie szersza.

    Dodałam do linków u siebie i proszę o informowanie o nowych rozdziałach.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    [wspomnienia-severusa]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to Harry przecież zna Łape. Poznał go po trzecim roku, bo przecież wspomina o Syriuszu, a Scarlett nie zawsze się nim opiekowała, ale tak jak Łapa pojawiła się po trzecim roku, ale gdy Harry był zamieszany w Turniej Trójmagiczny, bardzo mu pomogła i była prz nim. Cieszę się, że dodałaś moje opowiadanie to linków i że się ono zainteresowało ;) A co do tego, że Syriusz nie umrze, to tak. Mogło to być niespodzianką, ale jeszcze większą będzie to jak do tego nie dojdzie ;)
      Pozdrawiam :* Kosia

      Usuń
    2. Fakt, tak się nastawiłam na piątą część, że zapomniałam o poprzednich i że przecież Syriusz tam występował, a nie pojawił się z kapelusza. Chyba muszę już iść spać, bo mózg mi się przegrzewa.

      Usuń
  6. Po pierwsze, bardzo ładny szablon^^ Po drugie, ślicznie dziękuję za dedykację:** A po trzecie, rozdział bardzo przyjemy;) Ach, serce moje się uradowało, kiedy Syriusz się pojawił:) To się Łapa zdziwi, że to jednak Scarlet jest prawną opiekunką Harryego. Dla Artura to musiało być przeżycie siąść do tak luksusowego samochodu. Szkoda, że nie przeczytaliśmy o tym, jak prowadzi ową maszynę^^ I tu jeszcze takie sprawy techniczne: widzę, że trochę gubisz się w przecinkach. Podam przykład, piszesz: "- Ja z dżemem. Ale sam sobie zrobię - powiedział i poszedł do lady biorąc nóż w dłoń i smarując gorącego placka". Po słowie "lady" powinien być przecinek. Miałaś podobnych błędów więcej, ale nie chciałam ich tu wypisywać, bo byś się załamała. Rodziłabym Ci, abyś znalazła jakąś betę, która by Ci pomogła ;) Wybacz mi, ze tak się czepiam, lecz po wszystkich wykładach mojej bety, jestem teraz na wszystko uczulona.

    Już doczekać się nie mogę kolejnej notki ^^
    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały blog! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Dodawaj jak najszybciej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, głupi onet znowu nie dodał mi komentarza :/
    Rozdział był całkiem, całkiem, nawet lepszy od poprzedniego. Naprawdę mi się podobał. fajnie, że w twojej wersji Harry ma kogoś bliskiego, kto o niego dba, przejmuje się i nawet zabiera na wakacje. Swoją drogą, ciekawe, jak im było w tej Chorwacji.
    Szablon też ładny. Przynajmniej się nie rozjeżdża w mojej jakże archaicznej przeglądarce.
    [skrajnie-rozni]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem że się powtarzam, ale cóż zrobić-------> jak opowiadanie jest istnym cudem!!! Czekam na to spotkanie z niecierpliwością, jak Scar :) Pozdrowienia od czekającej :) Ewy39

    OdpowiedzUsuń