Czy
ktoś może sobie wyobrazić jak mocno w tej chwili bije moje serce? Jak każdy
kawałek mózgu zajęty jest myślą o ukochanym? Jaką muszę przeżywać tremę, mając
świadomość, że za niecałe półtora godziny spotkam się z Syriuszem, tak dawno
nie widzianym ukochanym? Boję się. Okropnie się boję. Jak zareaguje Syriusza, a
jak ja? Na dodatek pewnie Luniak obraził się za to, że mimo powrotu nie
powiadomiłam go swoim przybyciu. A jeśli stchórzę? Jeśli ucieknę spod Grimmlaud
Place? Nie, zatrzymaj się Scarlett. Nie myśl co by było gdyby. Teraz liczy się
tylko to, aby móc znowu poczuć się bezpieczną i kochaną w ramionach Łapy.
Popatrzyłam w lustro. Musiałam przyznać
nieskromnie, że wyglądałam pięknie. Długie blond loki spływały mi kaskadami po
plecach, a w moje odbicie wpatrywały się duże błękitne oczy otoczone wachlarzem
długich, grubych rzęs. Różowe usta lekko muśnięte perłowym błyszczykiem otwarły
się z zachwytu. Ciemna sukienka w kwiatki leżała na mnie idealnie i ukazywała
moje atuty. Smukłą sylwetkę, talię w kształcie klepsydry i długie, szczupłe
nogi. Opinała moje ciało od biustu do pasa, a dalej była lekko puszczona.
Idealny wybór. Na stopy założyłam buty na obcasach, które jeszcze bardziej
wydłużały nogi. Na mojej twarzy nie było widać żadnych niedoskonałości, choć
nie używałam żadnych wspomagających cerę preparatów. Przejechałam dłońmi po
talii patrząc w lustro.
- Wyglądasz przepięknie –
usłyszałam i popatrzyłam w stronę drzwi od mojej sypialni. Stał tam Harry
uśmiechający się od ucha do ucha. – Nie martw się. Syriusz padnie jak cię
zobaczy – dokończył.
- Jesteś pewny? – spytałam z
uniesioną do góry brwią trzymając dłońmi sukienkę.
-
Absolutnie – potwierdził swoje słowa, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję za komplement panie
Potter – odrzekłam dalej trzymając ręce na sukience i kłaniając głowę jak
arystokratka.
- Och, pani Jonson to zaszczyt
prawić pani pochwały – odezwał się i ukłonił po czym oboje wybuchliśmy
śmiechem.
- Tylko jedno mnie zastanawia –
odezwał się Harry kładąc palec wskazujący na brodzie.
- Co takiego? – spytałam
przestraszona. Czyżbym włożyła dwa inne buty?
- Jak masz zamiar lecieć na
miotle w takim stroju do Doliny Godryka? – zapytał zdziwiony. Ach tak. Nie
powiedziałam mu, że zmieniłam plany.
- Och wcale nie będę musiała nigdzie
latać – prychnęłam i machnęłam ręką lekceważąco. Ma się te zdolności aktorskie.
– Moi rodzice przyjadą tu cię popilnować.
- A już myślałem, że mi
zaufałaś i chcesz zostawić mnie tu samego.
- Harry, ufam ci, ale nie ufam Voldemortowi
ani Śmierciożercom. Poza tym masz tylko piętnaście lat.
- A mówiłaś, że to dużo –
odezwał się obruszony.
- A ty nie łap nie za słówka –
naśladowałam go mówiąc piskliwe, za co zostałam obdarzona kuksańcem w bok.
Nagle usłyszałam parkujący samochód. Zaglądając przez okno, zauważyłam, że
przyjechali rodzice. Tak, tak samochodem. To, że są czarodziejami nie stoi im
na przeszkodzie jeżdżenia mugolskim wynalazkiem.
- Przyjechali – wyszeptałam
przestraszona, ponieważ oznaczało, to że jestem coraz bliżej spotkania z
Syriuszem. Po chwili do pokoju weszli pam. Tato ubrany w czarny elegancki
płaszcz, a mama w kremowy zawiązywany paskiem wokoło bioder.
- Cześć Harry – odezwali się i
odwrócili w moją stronę. Gdy mnie zobaczyli otworzyli szeroko oczy.
- Kochanie wyglądasz przepięknie
– szepnęła moja mama i odkładając parasolkę pod ścianę złapała moje dłonie i
okręciła ze mną dookoła. Później podszedł tata.
- Jesteś piękna księżniczko –
odezwał się, a ja popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Tato, ja mam ponad
trzydzieści lat.
- Ale to nie znaczy, że nie
jesteś moją córką prawda? – spytał i przytulił mnie.
- Muszę jechać – odezwałam się
i poprawiając sukienkę przeszłam przez próg sypialni. Zeszłam po schodach i
wyszłam z domu.
Na parkingu stał mój samochód.
Sportowy, czarny kabriolet. Moje marzenie. Wsiadłam do niego łapiąc kierownicę
obiema rękami i biorąc głęboki wdech. Zobaczę go znowu. Jego piękne, szare,
pełne miłości i radości oczy. Jego szeroki uśmiech, pod którego wpływem uginały
mi się kolana. Byłam tylko zaciekawiona tego jakie piętno odbił na Syriuszu
pobyt w Azkabanie, jednak z całych sił wierzyłam, że to dalej Łapa. Mój Łapa. Z
takimi przemyśleniami ruszyłam w drogę. Wierzyłam, że choćby minęło tysiąc lat
on nie zmieniłby się, nie przestał mnie kochać. Chociaż może to, że dalej mnie
kochał było tylko marzeniem, pięknym snem, nie rzeczywistością, chciałam dalej
mieć świadomość, że byłam dla niego ważna. Choćby wymyśloną przeze mnie
świadomość. Kiedyś ja i Lily obiecałyśmy sobie, że nigdy się nie zakochamy,
choć ja kochałam Huncwotów. Lily też mimo ich wybryków. Nie chcieliśmy cierpieć
przez chłopaków, ale nagle trafiło nas. Obie kompletnie zwariowałyśmy na
punkcie dwóch rozrabiaków, największych przystojniaków w Hogwarcie i co
najlepsze, oni na naszym też.
Przybyłam już na Grimmlaud Place. Moje
serce waliło jak oszalałe. Chyba zaraz zwymiotuje. Wyciągnęłam z czarnej
kopertówki kawałek pomiętego papieru. Hasło Zakonu Feniksa. Hasło dzięki któremu
dostanę się na Grimmlaud Place 12. Stałam pod numerem piętnastym i powoli
ruszyłam w stronę upragnionego celu. Powoli stawiałam kroki na betonowym
chodniku. Ręce mi się pociły, a żołądek „zawiązał się” w ciasny supeł.
Ulica była zupełnie pusta. Słychać było
tylko stukot moich obcasów. Wreszcie stanęłam pomiędzy numerem jedenastym a
trzynastym i wyciągnęła kawałek papieru, na którym napisane było: Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajduje się w
Londynie przy Grimmlaud Place 12.
Przeczytałam to, a w trakcie
palenia kartki między domem nr 11, a nr 13 „wyrósł” nowy budynek mieszkalny.
Och tak. Z tym domem wiązały się wspomnienia. Weszłam po schodach wpatrując się
lękliwie w czarne drzwi. Złapałam dłonią srebrną klamkę, która miała kształt
wijącego się węża. Wyciągnęłam różdżkę i stuknęłam nią w drzwi. Usłyszałam
metaliczne szczęknięcie i odgłos jakby podzwaniania łańcuchami. Drzwi otworzyły
się skrzypiąc przeraźliwie. Przekroczyłam próg idąc dalej na paluszkach, bowiem
pamiętałam słowa Molly z listu, który przysłała mi, gdy byłam z moim
chrześniakiem na wczasach. Brzmiały one: ,,
Gdy będziesz przechodzić przez korytarz, lepiej zachowaj ciszę, jeśli nie
chcesz stracić słuchu’’. No więc jak mi poleciła tak zrobiłam. Czułam
zapach wilgoci, kurzu i słodki odór stęchlizny. No tak, przecież w tym domu
nikt od dawien dawna nie mieszkał. Na przedpokój weszła Molly z rozłożonymi
ramionami, a ja położyłam palec wskazujący na usta, dając znak, że ma być cicho
i przytuliłam się do niej.
- Jak się cieszę, że cię widzę
złociutka. Nie bój się. Nikt nie wygadał Remusowi i Syriuszowi, że opiekunka
Harry’ego to ty. Chodźmy do kuchni – złapała mnie za ramię i poprowadziła do
pomieszczenia, w którym znajdowali się wszyscy członkowie Zakonu. Weasleyowie,
Emmelina Vance, Mundugus Fletcher, Kingsley Shacklebot, Moody i Remus oraz inny
dzielni ludzie. Brakowało tylko Syriusza. Wszyscy się do mnie uśmiechali i
patrzyli z niedowierzeniem, tylko jedna twarz – Remusa, wyrażała szok. Zerwał
się z krzesła jak oparzony i chwycił w ramiona po czym popatrzył mi w oczy.
- Scarlett, no proszę. Nie spodziewałem
się, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę – rzekł i znowu mnie przytulił, ale po
chwili puścił i uśmiechnął się szeroko. Odwróciłam się i zobaczyłam na schodach
jego. Otworzył szeroko oczy i uśmiechnął się tak, że moje serce zaczęło bić
szybciej i jakby chciało się wyrwać do niego z mojej klatki piersiowej.
- Chodźcie wszyscy. Niech się
przywitają – powiedziała Molly podekscytowana, a Szalonooki powiedział ze
zrezygnowaniem:
- Ile mamy dać wam czasu? – w
ogóle go nie słuchałam. Byłam zajęta patrzeniem w oczy Syriusza.
- Zawołają nas – odrzekła pani
Weasley pchając Moody’ego do wyjścia.
Gdy wszyscy już wyszli Syriusz
pobiegł ku mnie a ja płacząc rzuciłam mu się w ramiona. Okręcił mnie dookoła,
tak jak to zawsze robił i popatrzył mi w oczy ujmują moją twarz w obie dłonie.
- Czy to rzeczywistość, czy
tylko kolejny piękny sen?
- Tym razem rzeczywistość -
odpowiedziałam, a Łapa zaśmiał się cicho.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy
jak bardzo za tobą tęskniłem. Każdy dzień i w Azkabanie, i tu był zajęty rozmyślaniem
o tobie.
- Ja nie wiem, ja? Ty sobie nie
wyobrażasz jak się czułam, wiedząc, że ty siedzisz tu na Grimmlaud Place, a ja
nawet nie mogę być przy tobie. – powiedziałam łkając, a Syriusz przytulił mnie
do swojej piersi. No pięknie! Zamoczę mu łzami całą koszulę.
- Scarlett – odezwał się i
złapał pod brodę, podnosząc moją twarz, tak abym parzyła mu w oczy. – Nigdy nie
przestałem cię kochać – wyszeptał, a ja zanosząc się łzami szczęścia i tęsknoty
odpowiedziałam:
- A myślisz, że ja przestałam
kochać ciebie? Przecież ja zawsze o
tobie myślałam. Nie mogłam doczekać się… - zaczęłam, ale nie dokończyłam
ponieważ Syriusz kładąc mi ręce na pasie pocałował namiętnie. Był to pocałunek
pełen miłości i tęsknoty. Syriusz spojrzał na mnie i powiedział:
- Wyglądasz przepięknie –
uśmiechnęłam się. Jednak rodzice i Harry mieli racje.
- Teraz, gdy tu jesteś mogę być
prawie w pełni szczęśliwy.
- Czemu prawie?
- Po pierwsze: nadal jestem uważany
za mordercę, po drugie, mimo, że tak
bardzo cię kocham, nie mogę być z tobą.
- Co? Ale dlaczego – spytałam i
popatrzyłam na niego rozeźlona.
- Ja cię nie uszczęśliwię.
Wszyscy myślą, że jestem mordercą, nie będziesz mogła nigdzie ze mną wychodzić,
tylko oboje gnilibyśmy w tym domu. Jestem poszukiwany, a ty już jesteś znana
jako dziewczyna mordercy.
- Ale co to ma do rzeczy?
Myślałam, że nie obchodzi cię to co mówią ludzie.
- Kocham cię zbyt mocno, aby
odebrać ci radość życia.
- Ale to ty jesteś radością
mojego życia! – wykrzyknęłam, ale tak by członkowie Zakonu Feniksa nic nie
słyszeli.
- Scarlett – odezwał się po
czym popatrzył mi w oczy, a ja dalej miałam zawziętą minę. – Gdy już wszystko
się skończy, gdy będę uniewinniony, ja, ty i Harry stworzymy rodzinę.
- Obiecujesz? – spytałam z
powagą.
- Obiecuję.
- Ale czy wytrzymasz ze mną? –
spytałam mając na myśli nasze teraźniejsze relacje. Kochamy się, ale nie
jesteśmy razem.
- Ja nie wytrzymam bez ciebie –
szepnął i musnął moje usta swoimi. – Potrzebuję cię blisko siebie Scarlett.
Inaczej zwariuje – odezwał się i złapał mnie za rękę.
- Zawołajmy już ich –
zaproponowałam. Bądź co bądź czekali już z dziesięć minut. Syriusz kiwnął głową
i chciał już zaprosić wszystkich do pomieszczenia, ale wyprzedziła go Molly,
które weszła do kuchni.
- Och przepraszam kochani, ale
wiecie jaki jest Szalonooki. Już się niecierpliwi, więc wysłał mnie, żeby
zobaczyć, czy już skończyliście.
- Tak Molly. Już tak –
powiedziałam po czym usiadłam, a Syriusz zaraz koło mnie i patrząc mi na chwilę
w oczy złapał mnie za rękę.
- Obiecuję – szepnął jeszcze, a
po chwili spojrzał na moją rękę przejeżdżając kciukiem po bliźnie w kształcie
błyskawicy i tatuażu w kształcie łapy psa.
- Co to?
- Te blizny powstały, gdy
rozstałam się z tobą i Harrym. Tak naprawdę ta łapa to nie tatuaż, sama się
pojawiła na ręce. Blizny te zaczynają mnie trochę piec, gdy tobie lub Harry’emu
dzieje się coś złego – powiedziałam, a on popatrzył na mnie zdziwiony. Po
chwili do pomieszczenia weszli wszyscy członkowie. Od razu wszyscy chcieli mnie
objąć, więc puszczając rękę Syriusza, zaczęłam ściskać wszystkich po kolei.
- Scarlett, nic się nie
zmieniłaś – powiedziała Emmelina Vance i uściskała mnie mocno. Po chwili, gdy
już wszystkie uściski się skończyły rozległy się wrzaski:
- SZUMOWINY! WY NĘDZNE
KREATURY! PLUGAWA MIESZAŃCE, ZAŚMIECAJĄJE DOM MOICH OJCÓW! – zatkałam uszy i
popatrzyłam na Syriusza, który szybko zerwał się z krzesła i powiedział :
- Moja przemiła mamuśka – on i
Remus szybko pobiegli do przedpokoju, a ja razem z nimi zobaczyć co było
powodem takiego zamieszania. Wiedziałam kto. Walburga Black, ale ona nie żyła,
więc o co chodziło.
Gdy znalazłam się w zakurzonym
pomieszczeniu popatrzyłam na powód całego zamieszania. Właściwie dwa powody.
Obraz, na którym została namalowana podobizna pani Black i Nimfadorę Tonks,
która potknęła się o stojak na parasole, w kształcie nogi trolla. Moi
przyjaciele zaczęli siłować się zasłoną, która przysłaniała portret, tak aby
zakryć go całkowicie.
- Zamknij się! – ryknął
rozeźlony już Syriusz to podobizny swojej matki, która nadal wykrzykiwała
obelgi na temat ludzi goszczących „ w domu jej ojców”.
- Powiedziałem zamknij się! –
wykrzyczał Syriusz, który razem z Remusem zakrył wreszcie portret, ale gdy pani
Black wreszcie ucichła, odezwała się jej następczyni – Nimfadora, która zaczęła
piszczeć ze szczęścia jak mała dziewczynka i przytuliła mnie.
- Jak się cieszę, że cię widzę!
Kiedy wróciliście z Harrym? Dlaczego mnie nie powiadomiliście?! – Tonks ledwo
łapała oddech.
- Nimfadora uspokój się –
powiedziałam, a mina Tonks stała się przerażająca.
- NIE MÓW! DO MNIE! NIMFADORA!
– krzyknęła a ja zaczęłam się śmiać.
- Cześć Syriusz, hej Remus –
odezwała się, gdy już uwolniła się od gniewu.
Moi przyjaciele kiwnęli jej na
powitanie głową z uśmiechem, a ta ruszyła przodem. Łapa i Lunatyk skierowali radosne
buzie w moją stronę, a ja powiedziałam:
- Tak bardzo się za wami stęskniłam
– po czym, chwytając się z przyjaciółmi za ręce, weszliśmy do kuchni.
***
Ach, no i jest dziewiąty rozdział ;P Syrlett Day <3! Nie
bójcie się. To dopiero początek historii miłosnej Scarlett i Syriusza. Nawet
nie wiecie jak waliło mi serce, gdy Scarlett była przed domem. Bardzo
utożsamiam się z bohaterami mojego opowiadania i przeżywam ich przygody,
sytuacje tak jak oni. Mówię wam, razem ze Scarlett się bałam, płakałam i byłam
podekscytowana ich spotkaniem ;P W następnym rozdziale pojawi się przebieg
spotkania Zakonu Feniksa oczywiście.
Gdybym napisała to w powyższym rozdziale, byłby chyba troszkę za długi
;) I jak reakcje po wielkim spotkaniu? Mam nadzieję, że się podobało ;) A co do
Scar i Syriusza to między nimi nie będzie tak jak między Remusem i Tonks. A
notkę dedykuję wszystkim czytelnikom bloga i korzystając z okazji, chcę złożyć
Wam życzenia. Życzę Wam zdrowych, pogodnych świat wielkanocnych. Abyście
cieszyli się rodzinną i miłą atmosferą, wygrali bitwę na jajka, zasmakowali
wszystkich pyszności na wielkanocnym stole i mieli mokrego, radosnego dyngusa
;) Pozdrawiam Was serdecznie :**
Pierwsza ^^ (chyba, że zanim dodam ten długi komentarz to ktoś mnie uprzedzi) No więc tak, rozdział super. A więc od dzisiaj będziesz świętować Syrlett Day :D Muszę przyznać, że mnie też serce waliło mocno. Z początku, gdy Syriusz powiedział, że nie mogą być razem, to myślałam, że zrobisz coś na zasadzie Remusa i Tonks, ale skoro piszesz, że ma być inaczej to już nie mogę się doczekać. Oczywiście w notce nie mogło zabraknąć sławetnego stojaka na parasole w kształcie nogi trolla, mój ulubiony 4 ever fragment ;D Z niecierpliwością czekam nn i mokrego dyngusa! ;*
OdpowiedzUsuńP.S. Jak dobrze pójdzie to u mnie jutro pojawi się bardzo ciekawa notka, ale to jak dobrze pójdzie :)
Interesujący rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego. Masz talent dziewczyno! Normalnie pozazdrościć! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwa39
PS. Koniecznie powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach!
Bardzo śliczny rozdział:) I powiem szczerze, ja tak samo przeżywałam to z nią. Czytała w skupieniu, nie mogąc się doczekać, jak Syriusz zareaguje. No i supcio! Wpadli sobie w ramionach! Cudownie! Wiadome, ze ich życie będzie teraz nieco trudniejsze. Zastanawia mnie, co te jej blizny oznaczają. Myślę, że masz w tym coś ukrytego, prawda? ;) Także Ci życzę Wesołych Świąt:** Pozdrawiam:**
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten rozdział, naprawdę! Fajnie opisałaś ich pierwsze spotkanie po tylu latach, a jakoś szczególnie przypadł mi do gustu ten końcowy fragment. W ogóle rozdział jest całkiem dobry, nie za krótki, ale i nie za długi, taki w sam raz. Jestem ciekawa, jak się dalej potoczą ich losy.
OdpowiedzUsuń[skrajnie-rozni]
xxx
super rozdział spotkanie Scarlett i Syriusza czekam na kolejny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!!!! Cała się trzęsłam jak czytałam:) Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuńO nie. Nie. Nie. Nie.Każdy dzień, który ma związek z Syriuszem powinien się nazywać Syriusz Day :D A tak na serio... piękna notka. No to teraz musisz pisać rozdziały codziennie, bo nie wiem, jak wytrzymam czekając dłużej.
OdpowiedzUsuńI również składam Ci spóźnione życznia: Wesołego jajka!!!!
Ach... wreszcie!.Muszę powiedzieć,że codziennie zaglądałam tu aby sprawdzić czy wreszcie dodałaś te notkę.Kurczę jesteś NIESAMOWITA.Kocham Twoje FF.Naprawdę piszesz cudownie.Podoba mi się,że Syriusz nie będzie sam (przynajamniej taką mam nadzieję :D).Uwielbiam Syriusza (od tej pory jestem wściekła na Rowling,że go uśmierciła) i dlatego tak mnie to "raduje".Mam nadzieję,że nie porzucisz swoich Fanficków i będziesz pisać jak najdłużej!.
OdpowiedzUsuńŻyczę udanego Śmigusa-Dyngusa :D
Po tym rozdziale mam ochotę przywalić Syriuszowi patelnią w łeb. Co to miało być za gadanie, że na razie nie mogą być razem, bo on jest nadal uważany za mordercę. Aż mi się krew w żyłach zagotowała. Skoro ona go kocha, to nie powinno mieć to najmniejszego znaczenia, bo chce przy nim trwać. I mam nadzieję, że Scarlett się nie podda i Syriusz w końcu przestanie zachowywać się tak głupio.
OdpowiedzUsuńPojawiła się jedynia mała nieścisłość w końcówce, bo skoro Dora krzyknęła, to mamuska Syriusza powinna na nowo rozpocząć swoje wrzaski.
Pozdrawiam serdecznie :)
[wspomnienia-severusa]
Uwielbiam Twojego bloga ^^ Nie mogę się doczekać kolejnego ...
OdpowiedzUsuń... rozdziału!. Syriusz to jedna z moich ulubionych postaci z HP,a Scarlett idealnie do niego pasuję. Gratuluję pomysłu i życzę weny!
Żałuję, że nie wpadłam na tego bloga wcześniej. Kocham takie fanfiction ^^
OdpowiedzUsuńSyriusz to zdecydowanie jedna z najlepszych postaci jakie stworzyła Rowling. Od ponad pięciu lat, kiedy czytam opis jego śmierci, łzy kleją mi się pod oczami.
Kabriolety !!! Moje autko <3 Cieszę się, że wybrałaś je głównej bohaterce. A w szczególności to czerwone!
Nie do końca rozumiem to, w jaki sposób Harry trafił pod skrzydła Scarlett... ale przejdźmy do rzeczy.
Scarlett musi być naprawdę Cierpliwa. Ja sama, twierdzę, że ŁĄpie przydałaby się właśnie taka dziewczyna. Czekała na niego dwanaście lat i myślę, że mogłaby poczekać nawet dłużej.
Przepraszam za taki krótki komentarz. Onet doprowadza mnie do szału! Idziemy na wojnę? :D
Pozdrawiam i życzę weny. Firiel
[twilight-and-shadow]
Hej ;p Przepraszam, że piszę do Ciebie dopiero teraz, ale mimowolnie zrobiłam sobie małą przerwę w blogowaniu. Zostawiłaś u mnie parę komentarzy, więc postanowiłam Cię odwiedzić ^^ Podoba mi się tematyka w której piszesz - lubię Syriusza. Postanowiłam więc, że nadrobię w następnym tygodniu Twoje opowiadanie i zostanę czytelniczką. Jeśli możesz - informuj mnie o nowych notkach ;D
OdpowiedzUsuńCałuję,
Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]
PS i przy okazji nowa notka u mnie ^^
Hej, i wreszcie jestem ;D Nadrobiłam całe opowiadanie. No i stwierdziłam, że napiszę Ci co można zmienić. oczywiście, Twoje opowiadanie podoba mi się i proszę również o informowanie o nowych rozdziałach na moim blogu, jednak ja bardzo lubię, kiedy ktoś daje mi rady, więc może i Ty skorzystasz z moich? mam nadzieję, że się za nie nie obrazisz i będą Ci one pomocne. pozwoliłam je sobie ponumerować dla większego porządku.
OdpowiedzUsuń1. Jeśli w wypowiedz bohatera wplatasz imię bądź nazwisko (przykład - "Proszę Cię, Harry") musisz oddzielić zdanie od imienia przeciniek. Na razie zapisujesz taką wypowiedź w ten sposób;
- "Zrób to dla mnie Rose"
- "Dlaczego tak się zachowujesz Miriam'"(przykładowe zdania)
A powinno być:
- "Zrób to dla mnie, Rose'
- "Dlaczego tak się zachowujesz, Miriam?"
Rozumiesz o co mi chodzi, prawda?
2. Odmiana nazwisk potterowskich. Często Ci się myli. Przyznaję - nie jest prosta. Dlatego ktoś stworzył ten oto temat na pewnym forum -> > http://www.yaoifan.fora.pl/pseudoporadnik-pisarski,17/odmiana-imion-nazwisk-i-innych-potterowskich-nazw-wlasnych,72.html < <- uporządkowany i sprawdzony.
3. Przecinki przed spójnikami. Poczytaj coś o tym koniecznie! nie stawiasz przecinków przed "lecz", "że" itp, a także przed imiesłowami przysłówkowymi teraźniejszymi (np. przejmując, robiąc, gotując, czytając, pisząc) W internecie powinnaś znaleźć gdzieś pomoc. Poszperaj w google.
4. Akapity. Akapitów nie robimy tylko przed opisami, ale i przed dialogami.
5. Polecam pisanie notki w Wordzie - on automatycznie sprawdza tekst. Czasami masz głupie literówki, które zdarzają się każdemu, a które bezproblemu odnajduje Word. Ja sama zginęłabym bez tego programu ;D Polecam też czytanie notki z dwa razy przed opublikowaniem ^^
6. Zapisz notkę 'Bohaterowie" jako szkic. Nie będą pojawiali się oni wtedy w szerokiej liście, ale wciąż będą zakładką, w którą można będzie wejść z menu.
To chyba wszystko ;D Jak mi sie coś przypomni, to jeszcze napiszę ^^ Mam nadzieję, że nie obrazisz się za te rady ;)
A co do historii, to uważam, że jest interesująca i oryginalna. Prowadzisz wartkie dialogi, szkoda tylko, że masz mało opisów ;D Ale z czasem pewnie dłuższe "będą pisać się same" ;P
Pozdrawiam,
Leszczyna
[dowisc-niewinnosci]
PS Bardzo ładny szablon. Sama go wykonałaś, czy ktoś ci zrobił?
Czekałam i czekałam na nowy wpis i się doczekałam. Bardzo byłam ciekawa jak przebiegnie to spotkanie i muszę się przyznać że mało co nie zepsułam myszki komputerowej bo tak szybko przewijałam strony :) :):D Nie mogę się doczekać co będzie dalej ;) Życzę wszystkiego najlepszego w prowadzeniu bloga i wieluuuuuuuu( 10000000000000000000000 ) czytelników
OdpowiedzUsuńCałusy i pozdrowienia od -------->>Ewy39 :*
NIENAWIDZĘ Scarlett Johanson (czy jakoś tak)! Gdy weszłam na tego bloga i zobaczyłam jej mordę na nagłówku to miałam odruch wymiotny, ale skusiłam się i przeczytałam...Gdyby nie to, że ciągle widzę imię Scarlett byłabym zachwycona! Teraz jestem tylko zadowolona. :) Naprawdę umiesz pisać i masz dobry pomysł. :) Pozdrawiam i (jestem w szoku, ale...) czekam na NN!
OdpowiedzUsuń