wtorek, 26 czerwca 2012

001 ROZDZIAŁ: Plan

      Siedziałam na skórzanej kanapie w salonie, w domku na Rose Street, w którym mieszkałam ze swoim chrześniakiem, ze smutnie zwieszoną głową. To co teraz działo się w świecie czarodziei, było po prostu potworne. Nie do opisania. Na samą myśl, że niewinni ludzie mogą zginąć, przez głupotę ministra serce zaczyna mnie boleć, a łzy cisną się do oczu. To najzwyczajniej w świecie potworne. Ten-Którego-Imienia… Nie, stop. Przecież ja nie boję się tego imienia. Nawet za czasów pierwszej wojny czarodziejów wypowiadałam je otwarcie. Przecież co on może mi zrobić? Zabić? Wtedy będę z Lilką i Jamesem, choć nie ukrywam, że chciałabym jeszcze żyć. Torturować? Są gorsze tortury niż Cruciatus. Tęsknota za osobami, które kocham, ból po ich stracie. Ale jednak teraz jest troszkę inaczej. Harry, mój kochany Harry, on tam był. Na cmentarzu, przy odrodzeniu tego potwora. Jak ja mogłam do tego dopuścić? Jak ja mogłam pozwolić Harry’emu startować w Turnieju Trójmagicznym? No tak. Nie pozwoliłam. To Crouch powiedział, że Harry nie może się już wycofać.
Gdy tak myślę, co Harry musiał wtedy przeżywać serce mi krwawi. Opowiedział mi wszystko. Mile dzieliły go od śmierci. Pettigrew zabił Cedrika na jego oczach. Jego największy wróg odrodził się z jego krwi. Nie umiem sobie tego wyobrazić. Jak on musiał się czuć? Na szczęście udało mu się uniknąć jakichkolwiek obrażeń. Jedynym skaleczeniem była rana na ręce, pozostawiająca ślad, po przecięciu skóry ostrym jak brzytwa nożem, by zdobyć krew mojego chrześniaka. Harry wyjawił mi, że zrobił to Pettigrew, ten podły zdrajca, tylko po to, by ten potwór, zyskał krew „swojego wroga’’ do tego rytuału odrodzenia. Gdy o tym myślę ogarnia mnie obrzydzenie.

       Niektórzy czarodzieje nie wierzą w powrót Voldemorta. Idioci. Stanie im się coś to może wtedy przejrzą na oczy i będą wiedzieć jak bardzo się mylili. Harry przecież by nie kłamał. Bo niby po co? Może nie znam go całe życie, ale jednak od urodzenia. Nie było mnie przy nim dwanaście lat. To prawda. Żałuję tego. Mogłam wrócić wcześniej, ale jednak już zdążyłam go poznać na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie opowiada kłamstw. Nie ma wątpliwości, że wierzę jemu, w niego. Poza tym, poszłam do gabinetu fałszywego Alastora. Wtedy razem z nauczycielami i słyszałam wszystko, co Crouch Jr. wyśpiewał pod Veritaserum, eliksirze prawdy.

       Tak nie może być. Trzeba zakończyć tę rzeź nim się zacznie. Ludzie muszą uwierzyć w powrót Voldemorta. A jeśli sami są tacy głupi, to ktoś ich musi chronić. Co jeśli ktoś nie wróci do domu z pracy? Podadzą to w Proroku Codziennym, jako tajemnicze zniknięcie? A może będą nawet tacy głupi, że jeśli ten potwór zacznie zabijać, powiedzą, że to wypadek. Absurd. Jak można być tak głupim? Jak ludzie mogli wybrać na ministra Knota? Przecież on poświęci nasz świat i nas dla swojej posady. Nie chcę przyznać się do tego, że nie ocalił świata, przed powrotem Voldemorta. To było jego obowiązkiem, ale jeśli on nic w tej sprawie nie robi? Jeśli wierzy w wygodniejszą wersję wydarzeń? Muszę natychmiast coś wymyślić. Jeśli on nie ochroni czarodziejów, ktoś inny musi wziąć sprawy w swoje ręce.

       Rozmyślałam przez chwilę. Nic nie przychodziło mi do głowy. Przecież Knota nie da się uświadomić. Hm…Tak! Eureka. Już wiem. Muszę natychmiast porozmawiać z profesorem Dumbledorem. Myślę, że spodoba mu się mój pomysł, albo sam już na to wpadł. Nieważne. Jeśli przyszło mu to do głowy, będę miała przynajmniej pewność, że to wymyślił. Tylko co będzie z Harrym? Przecież nie zostawię go samego po tych wydarzeniach.

- Panie Potter! – zawołałam teatralnie. – Zejdzie pan na dół?! – dopowiedziałam.

- Tak, Scarlett? – spytał mój podopieczny schodząc po schodach z pierwszego piętra, gdzie znajdował się jego pokój. Wyraz jego twarzy, był miną, jaką nie chciałam u niego zobaczyć. Strach. Pragnęłam, aby czuł się bezpiecznie, ale nawet ja nie byłam do końca taka odważna. Co prawda nie bałam się o siebie, ale o Harry’ego, rodziców, Remusa, Syriusza…

- Posłuchaj mnie uważnie, Harry – odrzekłam i spojrzałam mu w oczu, kładąc dłonie na ramiona. – Wiesz, że ci ufam, prawda? – odpowiedziało mi skinienie głowy. – Jesteś już prawie dorosły, ale to nie znaczy, że się o ciebie nie martwię – popatrzyłam na zdziwione spojrzenie młodego Pottera. Widziałam w jego oczach, że jak najszybciej chce się dowiedzieć o co mi chodzi. – Mam nadzieję, że nie będziesz miał pretensji, gdy zostawię cię na chwilę, pod opieką pani Weasley? Muszę coś załatwić z Dumbledorem, tym samym udając się do Hogwartu, a gdy ONI pałętają się po świecie, nie mam zamiaru zostawiać cię samego. Poza tym, nie wiem, czy kiedykolwiek, nawet jeśli Voldemort by nie powrócił, zostawiłabym cię w domu samego – odparłam szczerze. – Myślę, że zasługujesz na prawdę i masz prawo wiedzieć, po co chcę się spotkać z dyrektorem – Harry przypatrywał mi się w skupieniu. – Chodzi o Voldemorta. Musisz wiedzieć, że ludzie nie wierzą w twoją wersję wydarzeń Harry. Choć jest tak prawdziwa i tak rażąca, są ludzie, którzy idą ślepo za Ministerstwem, ale są ludzie, którzy wierzą w tę straszną prawdę i gotowi są zrobić wszystko by nasz świat przetrwał, by chronić osoby, które kochają. Ja jestem w tej drugie grupie. Chcę pokoju, chcę szczęścia i bezpieczeństwa twojego, rodziców, Remusa, Syriusza, Tonks i Weasleyów. Dlatego chcę zacząć działać. Myślę, że Dumbledore mi pomoże, a ja zrobię wszystko byś znowu czuł się dobrze.

       Harry zbladł raptownie słysząc moje słowa.

- Rozumiem cię. Na twoim miejscu robiłbym to samo, ale proszę cię. Nie wdawaj się w coś, co może przynieść ci krzywdę – popatrzył mi w oczy, a ja pogłaskałam go po policzku z czułością i kiwnęłam głową. Po chwili Harry dodał:

- I nie będę mieć nic przeciwko jeśli zostawisz mnie na chwilę u pani Weasley. Trochę stęskniłem się za Weasleyami i Hermioną, więc chyba korona mi z głowy nie spadnie, co?– powiedział a kąciki ust zadrgały mu ku górze – Chcę tylko, abyś mi na coś odpowiedziała – rzekł opierając się o dębową poręcz. – Czy ty mi wierzysz? W to wszystko co ci opowiedziałem, w to co zdarzyło się na cmentarzu? W to, że Voldemort powrócił, a nasz świat i życie są zagrożone?

- Czy wierzę? Oczywiście! Nigdy nie dopuściłam do siebie myśli, ze mógłbyś kłamać w takich sprawach. Poza tym, zdawałam sobie jako tako sprawę, że Voldemort nie odszedł na zawsze. To byłoby zbyt proste. Utracił swoją moc, ale nie umarł. Bo tylko człowiek może umrzeć, a osoba, która nie kocha i nie szanuje ludzkiego życia, człowiekiem nie jest. Poza tym, mimo, że spędziłąm z tobą niecałe półtora roku, czuję jakbym była przy tobie całe życie. Wiem jaki jesteś, mimo wszystkich złych rzeczy, jakie przytrafiły ci się w życiu, nie poddałeś się im, nie poddałeś się złu. Wyrosłeś na wspaniałego chłopaka i jesteś ostoją świata czarodziejskiego, jesteś moją ostoją, ostoją Syriusza – Harry popatrzył na mnie uśmiechnięty z miłością w oczach. – Niby po co miałbyś kłamać?- spytałam retorycznie - Knot to osiwiały imbecyl. Robi z Dumbledora i wszystkich czarodziejów głupich, ponieważ nie chce stracić swojej posady, nie chce, aby Dumbledore, zajął jego stanowisko. Chociaż Albus nigdy o tym nie wspomniał. I to jest jedynym problemem Knota. Jets tak zajęty własną osobą, że nie zważa na to, co się dzieje wokół niego i zamydla innym oczy – oznajmiłam dobitnie.

- Nawet nie wiesz ile twoje słowa dla mnie znaczą – powiedział i założył ręce na piersiach. – Cieszę się, że chociaż ty jesteś przy mnie, że wierzysz w to co mówię, że wierzysz we mnie. Widzisz… - zaczął zarumieniony. – Nigdy ci tego nie mówiłem, ponieważ Dursleyowie nie nauczyli mnie mówić o uczuciach, ale… Kocham cię Scar. Kocham jak własną matkę i cieszę się niewiarygodnie, że jesteś, że wróciłaś – odezwał się, a ja poczułam łzy pod powiekami i przytuliłam go mocno.

- Ja też cię kocham Harry. Kocham jak syna. Ale pamiętaj, że nie tylko ja jestem przy tobie, że nie tylko ja wierzę w to co mówisz. Jest wiele osób, które wierzą ci bezgranicznie. Jest Dumbledore, profesor McGonagall, Weasleyowie, Hermiona, Remus, Syriusz….- na to ostatnie imię moje serce zaczęło bić troszkę mocniej – I wiele innych osób, którzy potrafią spojrzeć prawdzie w oczy… Nawet Severus.

     Mój chrześniak spojrzał na mnie z nadzieją a ja uśmiechnęłam się i powiedziałam:

- No, Harry. Zbierajmy się, bo mam dla ciebie niespodziankę. Chcę ci ją jak najszybciej pokazać, ale dowiesz się, co to, gdy wrócę po ciebie do Molly – odparłam z tajemniczym uśmiechem. Mój chrześniak rozpromienił się i szybko zebrał do kupy. Miło było znów zobaczyć na jego twarzy uśmiech.

- No to na co jeszcze czekamy Scarlett? Lepiej już chodźmy – powiedział Harry i zaczął mnie pchać w stronę drzwi, a ja zaśmiałam się cicho.

- Poczekaj Harry – odezwałam się rozbawiona. – Teleportujemy się przecież, ale chyba muszę na czymś polecieć do Hogwartu – popatrzyłam na rozbawionego równie jak ja Haarry’ego.

       Weszłam do swojej sypialni, która pomalowana była na wrzosowy kolor. Na środku przy ścianie stało ogromne łóżko z kolumienkami i zasłonami, oraz atłasową pościelą. Po drugiej stronie pokoju, w prawym rogu stało biurko, gdzie wykonywałam „pracę domową”, którą przynosiłam z Ministerstwa. Chodziło mniej więcej o papierową robotę. W lewym rogu, stał mój wykonany z białego drewna fortepian, na którym kochałam grać. Muzyka była moją pasją. Zawsze śpiewałam i grałam, bo byłam uzdolniona w tym kierunku, tak nieskromnie mówiąc. Umiałam grać na fortepianie, gitarze akustycznej, elektrycznej i skrzypcach. Głos też miałam ładny. Zawsze, gdy coś działo się w moim życiu, nie ważne czy szczęśliwe chwile, czy złe, pisałam piosenki. Pozostałe instrumenty, na których grałam, także znajdowały się w mojej sypialni. Podeszłam do łóżka i kucnęłam, wyciągając stamtąd Błyskawicę, a po chwili, zeszłam na dół.

       Gdy Harry mnie zobaczył, od razu się uśmiechnął i powiedział:

- Myślałem, że minie wieczność zanim zejdziesz – zaśmiał się, a ja zrobiłam obrażoną minę.

- Dobra, dobra. Ja złą w sporcie nie byłam – odezwałam się podpierając pod boki.

- Wierzę, pani ścigająca w gryfońskiej drużynie Quidditcha – uśmiechnął się serdecznie, co odwzajemniłam.

- No to jak ci się ta śpieszy, to czemu jeszcze nie trzymasz mnie za ramię – odgryzłam się wesoło,a po chwili, przy moim boku stanął młody pan Potter. Po chwili, ostatnimi śladami po nas był tylko głośny trzask.

                                                                                          ***
I oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Dedykowany jest wszystkim czytelnikom, a zwłaszcza Tuimus, Syriuszowi i Stelli Bonasery, którzy jako pierwsi zostawili komentarz. Dziękuję im ślicznie :* A poza tym, nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam dzisiaj sześćdziesiąt wejść. To dużo, biorąc pod uwagę fakt, że za łożyłam bloga wczoraj :) No przynajmniej dla mnie :P

5 komentarzy:

  1. Ciekawie się zaczyna, myślę, że teraz będzie już tylko coraz lepiej ;) Czekam na następny rozdział. A tak btw to jestem autorką tego bloga: remus-i-tonks.blog.onet.pl, prosiłaś abym zaglądnęła, więc jestem ;) Życzę Ci dalszych sukcesów w pisaniu oraz zachęcam do czytania mojego bloga, gdyż dzisiaj będzie nowa notka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka jest świetna.. Masz w sobie talent. Naprawdę! Dziękuje za komentarze na blogu http://remus-i-dora.blog.onet.pl. Jesteś chyba jedyną osobą, która to czyta, ale i z tego się cieszę. Czekam z zniecierpliwieniem na kolejną notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stella Bonasera16 lipca 2012 15:21

    To bardzo miło z Twojej strony:) Dziękuję :) Chociaż źle odmieniłaś nazwisko, ale to nic ;p Co do rozdziału jest świetny. Zgrabnie napisany. I nie tylko sam dialog ale są i opisy - wszystkiego tak w sam raz... www.eudaimonie3.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Łapa-Syriusz16 lipca 2012 15:22

    super bardzo mi sie spodobało co ja mówie to było ekstra ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co zauważyłam nazwałaś główną bohaterkę Scarlett, a na szablonie chyba też Scarlett Johanson odzwieciedla ją? :D Notka fajna i w ogóle naprawdę jest bardzo fasjna, ale uważam że te relacje z Harrym i Scarlett są trochę za bardzo zaawansowane, ale tylko trochę a po za tym nie jest cto razące w oczy. :D Bardzo mi się podoba twój styl pisania :D

    OdpowiedzUsuń