Gdy tak myślę, co Harry musiał wtedy
przeżywać serce mi krwawi. Opowiedział mi wszystko. Mile dzieliły go od śmierci.
Pettigrew zabił Cedrika na jego oczach. Jego największy wróg odrodził się z jego
krwi. Nie umiem sobie tego wyobrazić. Jak on musiał się czuć? Na szczęście udało
mu się uniknąć jakichkolwiek obrażeń.
Jedynym skaleczeniem była
rana na ręce,
pozostawiająca ślad,
po przecięciu skóry ostrym jak brzytwa nożem,
by zdobyć krew mojego chrześniaka. Harry wyjawił
mi, że
zrobił
to Pettigrew, ten podły
zdrajca, tylko po to, by ten potwór, zyskał
krew „swojego wroga’’ do tego rytuału
odrodzenia. Gdy o tym myślę
ogarnia mnie obrzydzenie.
Niektórzy czarodzieje nie
wierzą
w powrót Voldemorta. Idioci. Stanie im się
coś
to może
wtedy przejrzą
na oczy i będą
wiedzieć
jak bardzo się
mylili. Harry przecież
by nie kłamał.
Bo niby po co? Może nie znam go całe życie, ale jednak od urodzenia. Nie było
mnie przy nim dwanaście lat. To prawda. Żałuję tego. Mogłam wrócić wcześniej,
ale jednak już zdążyłam go poznać na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie opowiada
kłamstw. Nie ma wątpliwości, że wierzę jemu, w niego. Poza tym, poszłam do
gabinetu fałszywego Alastora. Wtedy razem z nauczycielami i słyszałam wszystko,
co Crouch Jr. wyśpiewał pod Veritaserum, eliksirze prawdy.
Tak nie może być. Trzeba zakończyć tę
rzeź nim się zacznie. Ludzie muszą
uwierzyć
w powrót Voldemorta. A jeśli
sami są
tacy głupi,
to ktoś
ich musi chronić.
Co jeśli ktoś nie wróci do domu z pracy? Podadzą to w Proroku Codziennym, jako
tajemnicze zniknięcie? A może będą nawet tacy głupi, że jeśli ten potwór zacznie
zabijać, powiedzą, że to wypadek. Absurd. Jak można być tak głupim? Jak ludzie
mogli wybrać na ministra Knota? Przecież on poświęci nasz świat i nas dla swojej
posady. Nie chcę przyznać się do tego, że nie ocalił świata, przed powrotem
Voldemorta. To było jego obowiązkiem, ale jeśli on nic w tej sprawie nie robi?
Jeśli wierzy w wygodniejszą wersję wydarzeń? Muszę natychmiast coś wymyślić.
Jeśli on nie ochroni czarodziejów, ktoś inny musi wziąć sprawy w swoje
ręce.
Rozmyślałam przez chwilę. Nic nie
przychodziło mi do głowy. Przecież Knota nie da się uświadomić. Hm…Tak! Eureka.
Już wiem. Muszę natychmiast porozmawiać z profesorem Dumbledorem. Myślę, że
spodoba mu się mój pomysł, albo sam już na to wpadł. Nieważne. Jeśli przyszło mu
to do głowy, będę miała przynajmniej pewność, że to wymyślił. Tylko co będzie z
Harrym? Przecież nie zostawię go samego po tych
wydarzeniach.
- Panie Potter! – zawołałam teatralnie. –
Zejdzie pan na dół?! – dopowiedziałam.
-
Tak, Scarlett? – spytał mój podopieczny schodząc po schodach z pierwszego
piętra, gdzie znajdował się jego pokój. Wyraz jego twarzy, był miną, jaką nie
chciałam u niego zobaczyć. Strach. Pragnęłam, aby czuł się bezpiecznie, ale
nawet ja nie byłam do końca taka odważna. Co prawda nie bałam się o siebie, ale
o Harry’ego, rodziców, Remusa, Syriusza…
-
Posłuchaj mnie uważnie, Harry – odrzekłam i spojrzałam mu w oczu, kładąc dłonie
na ramiona. – Wiesz, że ci ufam, prawda? – odpowiedziało mi skinienie głowy. –
Jesteś już prawie dorosły, ale to nie znaczy, że się o ciebie nie martwię –
popatrzyłam na zdziwione spojrzenie młodego Pottera. Widziałam w jego oczach, że
jak najszybciej chce się dowiedzieć o co mi chodzi. – Mam nadzieję, że nie
będziesz miał pretensji, gdy zostawię cię na chwilę, pod opieką pani Weasley?
Muszę coś załatwić z Dumbledorem, tym samym udając się do Hogwartu, a gdy ONI
pałętają się po świecie, nie mam zamiaru zostawiać cię samego. Poza tym, nie
wiem, czy kiedykolwiek, nawet jeśli Voldemort by nie powrócił, zostawiłabym cię
w domu samego – odparłam szczerze. – Myślę, że zasługujesz na prawdę i masz
prawo wiedzieć, po co chcę się spotkać z dyrektorem – Harry przypatrywał mi się
w skupieniu. – Chodzi o Voldemorta. Musisz wiedzieć, że ludzie nie wierzą w
twoją wersję wydarzeń Harry. Choć jest tak prawdziwa i tak rażąca, są ludzie,
którzy idą ślepo za Ministerstwem, ale są ludzie, którzy wierzą w tę straszną
prawdę i gotowi są zrobić wszystko by nasz świat przetrwał, by chronić osoby,
które kochają. Ja jestem w tej drugie grupie. Chcę pokoju, chcę szczęścia i
bezpieczeństwa twojego, rodziców, Remusa, Syriusza, Tonks i Weasleyów. Dlatego
chcę zacząć działać. Myślę, że Dumbledore mi pomoże, a ja zrobię wszystko byś
znowu czuł się dobrze.
Harry zbladł raptownie słysząc moje
słowa.
-
Rozumiem cię. Na twoim miejscu robiłbym to samo, ale proszę cię. Nie wdawaj się
w coś, co może przynieść ci krzywdę – popatrzył mi w oczy, a ja pogłaskałam go
po policzku z czułością i kiwnęłam głową. Po chwili Harry
dodał:
-
I nie będę mieć nic przeciwko jeśli zostawisz mnie na chwilę u pani Weasley.
Trochę stęskniłem się za Weasleyami i Hermioną, więc chyba korona mi z głowy nie
spadnie, co?– powiedział
a kąciki
ust zadrgały
mu ku górze – Chcę tylko, abyś mi na coś odpowiedziała – rzekł opierając się o
dębową poręcz. – Czy ty mi wierzysz? W to wszystko co ci opowiedziałem, w to co
zdarzyło się na cmentarzu? W to, że Voldemort powrócił, a nasz świat i życie są
zagrożone?
-
Czy wierzę? Oczywiście! Nigdy nie dopuściłam do siebie myśli, ze mógłbyś kłamać
w takich sprawach. Poza tym, zdawałam sobie jako tako sprawę, że Voldemort nie
odszedł na zawsze. To byłoby zbyt proste. Utracił swoją moc, ale nie umarł. Bo
tylko człowiek może umrzeć, a osoba, która nie kocha i nie szanuje ludzkiego
życia, człowiekiem nie jest. Poza tym, mimo, że spędziłąm z tobą niecałe półtora
roku, czuję jakbym była przy tobie całe życie. Wiem jaki jesteś,
mimo wszystkich złych rzeczy, jakie przytrafiły ci się w życiu, nie poddałeś się
im, nie poddałeś się złu. Wyrosłeś na wspaniałego chłopaka i jesteś ostoją
świata czarodziejskiego, jesteś moją ostoją, ostoją Syriusza – Harry popatrzył
na mnie uśmiechnięty z miłością w oczach. – Niby po co miałbyś kłamać?-
spytałam
retorycznie - Knot to osiwiały
imbecyl. Robi z Dumbledora i wszystkich czarodziejów głupich, ponieważ nie chce
stracić swojej posady, nie chce, aby Dumbledore, zajął jego stanowisko.
Chociaż
Albus nigdy o tym nie wspomniał. I to jest jedynym problemem Knota. Jets tak
zajęty własną osobą, że nie zważa na to, co się dzieje wokół niego i zamydla
innym oczy – oznajmiłam
dobitnie.
-
Nawet nie wiesz ile twoje słowa dla mnie znaczą – powiedział i założył ręce na
piersiach. – Cieszę się, że chociaż ty jesteś przy mnie, że wierzysz w to co
mówię, że wierzysz we mnie. Widzisz… - zaczął zarumieniony. – Nigdy ci tego nie
mówiłem, ponieważ Dursleyowie nie nauczyli mnie mówić o uczuciach, ale… Kocham
cię Scar. Kocham jak własną matkę i cieszę się niewiarygodnie, że jesteś, że
wróciłaś – odezwał się, a ja poczułam łzy pod powiekami i przytuliłam go
mocno.
-
Ja też cię kocham Harry. Kocham jak syna. Ale pamiętaj, że nie tylko ja jestem
przy tobie, że nie tylko ja wierzę w to co mówisz. Jest wiele osób, które wierzą
ci bezgranicznie. Jest Dumbledore, profesor McGonagall, Weasleyowie, Hermiona,
Remus, Syriusz….- na to ostatnie imię
moje serce zaczęło
bić
troszkę
mocniej – I wiele innych osób, którzy potrafią
spojrzeć
prawdzie w oczy… Nawet Severus.
Mój chrześniak spojrzał
na mnie z nadzieją
a ja uśmiechnęłam
się
i powiedziałam:
-
No, Harry. Zbierajmy się, bo mam dla ciebie niespodziankę. Chcę ci ją jak
najszybciej pokazać, ale dowiesz się, co to, gdy wrócę po ciebie do Molly –
odparłam
z tajemniczym uśmiechem.
Mój chrześniak rozpromienił się i szybko zebrał do kupy. Miło było znów zobaczyć
na jego twarzy uśmiech.
-
No to na co jeszcze czekamy Scarlett? Lepiej już chodźmy – powiedział Harry i
zaczął mnie pchać w stronę drzwi, a ja zaśmiałam się
cicho.
-
Poczekaj Harry – odezwałam się rozbawiona. – Teleportujemy się przecież, ale
chyba muszę na czymś polecieć do Hogwartu – popatrzyłam na rozbawionego równie
jak ja Haarry’ego.
Weszłam do swojej sypialni, która
pomalowana była na wrzosowy kolor. Na środku przy ścianie stało ogromne łóżko z
kolumienkami i zasłonami, oraz atłasową pościelą. Po drugiej stronie pokoju, w
prawym rogu stało biurko, gdzie wykonywałam „pracę domową”, którą przynosiłam z
Ministerstwa. Chodziło mniej więcej o papierową robotę. W lewym rogu, stał mój
wykonany z białego drewna fortepian, na którym kochałam grać. Muzyka była moją
pasją. Zawsze śpiewałam i grałam, bo byłam uzdolniona w tym kierunku, tak
nieskromnie mówiąc. Umiałam grać na fortepianie, gitarze akustycznej,
elektrycznej i skrzypcach. Głos też miałam ładny. Zawsze, gdy coś działo się w
moim życiu, nie ważne czy szczęśliwe chwile, czy złe, pisałam piosenki.
Pozostałe instrumenty, na których grałam, także znajdowały się w mojej sypialni.
Podeszłam do łóżka i kucnęłam, wyciągając stamtąd Błyskawicę, a po chwili,
zeszłam na dół.
Gdy Harry mnie zobaczył, od razu się
uśmiechnął i powiedział:
-
Myślałem, że minie wieczność zanim zejdziesz – zaśmiał się, a ja zrobiłam
obrażoną minę.
-
Dobra, dobra. Ja złą w sporcie nie byłam – odezwałam się podpierając pod boki.
-
Wierzę, pani ścigająca w gryfońskiej drużynie Quidditcha – uśmiechnął się
serdecznie, co odwzajemniłam.
-
No to jak ci się ta śpieszy, to czemu jeszcze nie trzymasz mnie za ramię –
odgryzłam się wesoło,a po chwili, przy moim boku stanął młody pan Potter. Po
chwili, ostatnimi śladami po nas był tylko głośny trzask.
***
I oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że się
podoba. Dedykowany jest wszystkim czytelnikom, a zwłaszcza Tuimus, Syriuszowi i
Stelli Bonasery, którzy jako pierwsi zostawili komentarz. Dziękuję im ślicznie
:* A poza tym, nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam dzisiaj
sześćdziesiąt wejść. To dużo, biorąc pod uwagę fakt, że za łożyłam bloga
wczoraj :) No przynajmniej dla mnie :P
Ciekawie się zaczyna, myślę, że teraz będzie już tylko coraz lepiej ;) Czekam na następny rozdział. A tak btw to jestem autorką tego bloga: remus-i-tonks.blog.onet.pl, prosiłaś abym zaglądnęła, więc jestem ;) Życzę Ci dalszych sukcesów w pisaniu oraz zachęcam do czytania mojego bloga, gdyż dzisiaj będzie nowa notka ;)
OdpowiedzUsuńNotka jest świetna.. Masz w sobie talent. Naprawdę! Dziękuje za komentarze na blogu http://remus-i-dora.blog.onet.pl. Jesteś chyba jedyną osobą, która to czyta, ale i z tego się cieszę. Czekam z zniecierpliwieniem na kolejną notkę:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo miło z Twojej strony:) Dziękuję :) Chociaż źle odmieniłaś nazwisko, ale to nic ;p Co do rozdziału jest świetny. Zgrabnie napisany. I nie tylko sam dialog ale są i opisy - wszystkiego tak w sam raz... www.eudaimonie3.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńsuper bardzo mi sie spodobało co ja mówie to było ekstra ;)
OdpowiedzUsuńZ tego co zauważyłam nazwałaś główną bohaterkę Scarlett, a na szablonie chyba też Scarlett Johanson odzwieciedla ją? :D Notka fajna i w ogóle naprawdę jest bardzo fasjna, ale uważam że te relacje z Harrym i Scarlett są trochę za bardzo zaawansowane, ale tylko trochę a po za tym nie jest cto razące w oczy. :D Bardzo mi się podoba twój styl pisania :D
OdpowiedzUsuń