Nienawiść.
Myślałam, że nigdy nie zrozumiem tego słowa. Każdego umiałam obdarzyć choć
odrobiną miłości. Czy to znajomą z Gryffindoru, domu gdzie rezydowałam gdy
uczyłam się w Hogwarcie, rodzinę, przyjaciół i ukochanego... Właśnie, moich kochanych
przyjaciół. Wystarczyły cztery imiona: Lily, James, Remus i Peter. Ukochany. Tu
wystarczyło jedno słowo, które sprawiało, że moje serce biło tysiąc razy
szybciej niż powinno: Syriusz. Wszyscy byli dla mnie najważniejszymi osobami na
świecie. Lily. Moja słodka Lily. Zaprzyjaźniłyśmy się zanim wsiadłyśmy do
pociągu, a wszystko zaczęło się od włosów. Jej grube, rude włosy ślicznie
wyglądały w blasku słońca. Podeszłam do niej wtedy kiedy ona do mnie i
powiedziałyśmy równo:
- Masz prześliczne włosy!
Trzy wyrazy, które rozpoczęły piękną
przyjaźń. James. Mój kochany braciszek. Moja mama i jego tata byli rodzeństwem,
więc od dziecka przebywaliśmy razem, nasze rodziny mieszkały w Dolinie Godryka
obok siebie ze względu na bliskie kontakty. Jeśli ktoś powiedział, że
kuzynostwo, dziewczyna i chłopak, nie może się dogadać, mylił się. To z Jamesem
wycięłam pierwszy kawał rodzicom, to z nim pierwszy raz użyłam różdżki i
podpaliłam szatę aurorską mojemu tacie i nawet Alastorowi. To z nim ukradłam cioci Dorei skrzacie
wino. To właśnie mój Jimmy, traktował mnie jak swoją młodszą siostrę. Nie dał
zrobić mi krzywdy i był ze mną do końca. Wiedziałam, że skoczyłby za mną w
ogień. A Remus? Mój przemiły, kochany Remi. Zawsze pomocny, zawsze mógł
wysłuchać i poradzić. Mogłam powiedzieć mu o kłótniach z Lily, które doprawdy
były dość rzadkie, o pierwszym zauroczeniu i nie mówił on, że skopie zadek
temu, który mi się podoba, tak jak James, i nie mówił, że powinnam zwrócić
uwagę na lepszego chłopaka, tak jak to mówił Syriusz i nie objadał się
słodyczami i nie mlaskał jak do niego
mówiłam tak jak Peter. Właśnie, Peter. Uważałam go za przyjaciela. Niezdarnego,
zabawnego Glizdka, który swoją nieporadnością zawsze umiał mnie rozśmieszyć.
Syriusz. Ach mój Syriusz. Moja pierwsza i ostatnia prawdziwa miłość. Ktoś, komu
oddałam najważniejszy pocałunek, ktoś z kim przeżyłam swój pierwszy raz, ktoś z kim
zamieszkałam po szkole, ktoś z kim
planowałam wspólną przyszłość. Niewiele osób o tym wiedziało, ale tak.
Planowaliśmy naszą przyszłość. Wiedziałam, że nigdy nie przestanę kochać Łapy,
a i jego uczucie do mnie nie wygaśnie. To uczucie było zbyt wielkie i prawdziwe by tak po prostu zniknąć.
Nagle wszystko prysło jak za sprawą
czarodziejskiej różdżki. Zniknęły plotki z Lily, kawały z Jamesem, nauka z
Remusem, jedzenie słodyczy z Peterem i pocałunki, i szczere rozmowy, i czułe
uściski z Syriuszem. Byli przyjaciółmi o jakich nawet nie śniłam, ale pojawił
się on. Voldemort. Ktoś kto zniszczył sens mego istnienia. Zabrał mi ich
wszystkich. I właśnie wtedy znienawidziłam. Jego i tego zdrajcę, Petera.
Obiecałam sobie, że zrobię wszystko by śmierć Lilki i Jima, strata
moich przyjaciół i ukochanego, nie poszła na marne. A teraz będę miała nadzieje
na lepsze jutro. Jutro, które będzie ponownym spotkaniem z ludźmi których kocham.
***Takie rozpoczęcie :)
Bardzo piękna i wzruszająca historia. Cuję , że ta opowieść będzie niezwykła .
OdpowiedzUsuńZgadzam się z komentarzem wyżej. Napisałaś to bardzo dojrzale. Bardzo mi się podobało. Mówiłam że poprawię brak komentarzy u Cinie i zaczynam poprawiać :D
OdpowiedzUsuń