środa, 27 czerwca 2012

010 ROZDZIAŁ: Przysięga


Weszliśmy do kuchni trzymając się za ręce. Nareszcie znów mogliśmy być razem, ale tak bardzo brakowało mi Lily i Jima. Mimo, że tak bardzo kochałam Remusa i Syriusza, czułam, że czegoś nam brakuje, a raczej kogoś. Szalonooki popatrzył na nas z niechęcią i powiedział:

- Wiem Scarlett, że dawno cię nie było i takie tam, ale na Merlina, nigdy nie widziałem dłuższego przywitania – zaśmiałam się cicho i usiadłam na krześle.

Po mojej prawej stronie spoczął Syriusz, a po lewej Remus.

- No teraz będzie trzeba czekać jeszcze na Snape’a, profesora Dumbledora i możemy zaczynać.

- Snape’a? – spytał Syriusz zdziwiony, a w tej samej chwili odezwał się równie zaskoczony Remus.

- Dumbledora?

- Tak, Syriuszu. Myślałeś, że Snape, nie przyjdzie? Przecież jest po naszej stronie. I tak Remusie. Dumbledore musi być, bo pełni role strażnika tajemnicy i musi być, gdy będziecie składać przysięgę – odpowiedział Szalonooki.

- Że niby wieczystą? – spytała przestraszona Tonks, a Alastor już otwierał usta, ale ja zaczęłam mówić.

- Nie, Dora. Dumbledore nigdy nie kazałby nam składać przysięgi wieczystej. Jest to przysięga, którą składamy jako członkowie Zakonu. Składaliśmy ją podczas pierwszej wojny czarodziejów, prawda Alastorze?

- Tak Scarlett, właśnie tą, ale nie zaszkodzi jej złożyć jeszcze raz – powiedział i popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym „pamiętaj, Scarlett, stała czujność”. Po chwili usłyszeliśmy kroki. Do pomieszczenia weszli dwaj mężczyźni. Jeden odziany w niebieską szatę w księżyce i gwiazdki, drugi zaś w czarną zapinaną na guziki od szyi do kostek.

- Och witam was moi kochani – powiedział Dumbledore rozkładając ręce w geście powitania. – Mniemam, że Alastor powiedział wam o przysiędze?

- Powiedział, profesorze Dumbledore – odrzekł Syriusz nie kryjąc niechęci spowodowanej przybyciem Mistrza Eliksirów. O nie! Zaraz się zacznie. Złapałam ją za rękę i lekko ścisnęłam po czym wyszeptałam cicho do jego ucha:

- Powtrzymaj się. Jakoś wytrzymasz z nim chyba w jednym pomieszczeniu? – spytałam a Syriusz zrezygnowany kiwnął głową.

- Witaj Jonson – kiwnął mi głową na powitanie z obojętną miną Snape.

- Witaj Snape – odpowiedziałam równie obojętnie, a Syriusz popatrzył na nas jak na idiotów.

- Od kiedy to wy się witacie? – spytał zszokowany, a Snape odpowiedział mu z szyderczym uśmieszkiem:

- Od pamiętnej nocy w Hogwarcie – wredny uśmiech nie schodził z jego twarzy, a ja pacnęłam się otwartą ręką w czoło. Idiota. Czy zawsze musi mówić coś dwuznacznego?

- Że niby jakiej nocy? – spytał Syriusz, a Snape odpowiedział mu parskając śmiechem.

- Nie bój się Black. Twoja Scarlett cię nie zdradziła.

- Dlaczego to robisz do cholery? – spytałam.

- Żeby zrobić na złość Blackowi. Należy mu się po tych wszystkich latach – odpowiedział z obrzydzeniem, patrząc na groźną minę Syriusza z premedytacją.

- To było dawno temu – odezwał się Remus.

- Ale ja nigdy nie zapomnę – odezwał się. – Poza tym niektórzy z nas Black narażają życie w misjach dla Zakonu, a ty tu sobie siedzisz i randkujesz z Jonson popijając herbatkę.

- Przecież jeszcze nie było żadnych misji dla Zakonu do diabła! – krzyknęłam już nieźle wnerwiona.

- Co cię obchodzi co ja robię Wycierusie ?! Poza tym nie uwierzyłem, że Scarlett, jak ty to mówisz mnie zdradziła! Taka kobieta jak ona nigdy nie dotknęła by kogoś takiego jak ty! – krzyknął już zdenerwowany a wszyscy patrzyli to na Snape’a, Syriusza, mnie i Remusa. Nikt nie miał odwagi by to przerwać.

- Jak śmiesz tak się do mnie odzywać ty zapchlony kundlu!  - ryknął Snape wyginając usta w okropnym grymasie.

- Jak ty śmiesz się wtrącać w sprawy o jakich nie masz pojęcia! – krzyknął Łapa patrząc na swojego szkolnego wroga z obrzydzeniem.

- Niby jakich? A może już widziałeś patronusa Jonson.

- Zamknij się do diabła Snape, albo ci zęby uszami wyjdą – powiedziałam wnerwiona.

- Wiem jaką postać przybiera jej patronus! Psa – odezwał się zdenerwowany Łapa.

- Bardzo inteligentna wypowiedź Black, ale nie ty obronisz Jonson, przed śmierciożercami! Niektórzy mają na nią chrapkę – gula podskoczyła mi do gardła, a Syriusz wściekł się i krzyknął:

- Jestem w stanie ją obronić! Jeśli będzie w niebezpieczeństwie, zaryzykuje ponownym zamknięciem w Azkabanie! Zamiast wtrącać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi, lepiej go wytrzyj Smarkerusie.

- Chłopaki uspokójcie się – powiedział Remus, ale Snape krzyknął:

- Nie masz mi prawa rozkazywać, bezczelny wilkołaku – teraz przegiął. – Widzisz Black jakich sobie przyjaciół wybierasz? Równych sobie. Potter był idiotą, Lupin potworem, Pettigrew zdrajcą, a Jonson... Jonson jest taką samą idiotką jak wy! – krzyknął Snape, Remus skulił się w sobie, w moich oczach widać było wściekłość, mnie mógł obrażać, ale nie moich przyjaciół. Syriusz zamachnął się i… CHLAST! Z nosa Snape’a poleciała krew. Po chwili słychać było:

- Drętwota! –rzucone przez Snape. Syriusz odbił zręcznie zaklęcie i rzucił:

- Levicorpus! – Snape zwisał do góry nogami, a Łapa kręcąc wokoło różdżką sprawiał, że w ten sam sposób kręcił się wiszący Mistrz Eliksirów, który szybko uwolnił się od zaklęcia wymawiał już:

- Sectum… - znałam to zaklęcie. Lucjusz Malfoy potraktował nim na oczach moich i Lily jakąś dziewczynę z rodziny mugolskiej. Zemściłam się na nim oczywiście. Jak on śmiał ją skrzywdzić i podnieść na nią różdżkę ?!

- Expeliarmus! – włączyłam się do gry, a po chwili różdżki obu przeciwników wylądowały w moich rękach.

- Dosyć tego! Zachowujecie się jak niespełna rozumu dzieci – krzyczałam, a wrogowie stali niewzruszeniu patrząc sobie z gniewem w oczy. – Jak śmiałeś Snape, rzucać na Syriusza Sectumsempre? To obrzydliwe zaklęcie i wiem, że to ty je wymyśliłeś!  - popatrzył na mnie z furią w oczach. – Dobrze, jeśli nie umiecie zrobić dobrego pożytku z różdżki, do końca zebrania nie dotkniecie ich. Obie będę bezpieczne w moich rękach.

Syriusz nic nie powiedział i usiadł, a Snape krzyknął rozwścieczony:

- Nie możesz mi zabrać MOJEJ różdżki.

- Ale chyba nie będą one potrzebne do składania przysięgi, prawda, Alastorze? – spytałam zadowolona z siebie widząc, jak członkowie Zakonu, kierują na mnie wzroki uznania.

- Nie, nie będą. Dobrze zrobiłaś Scarlett – odezwał się i uśmiechnął do mnie. – Zaczynamy od kolejności alfabetycznej. Zanim złożycie przysięgi, będziecie wpisani do Księgi Członkostwa Zakonu Feniksa. Zaczynamy od Syriusza.

Łapa podszedł do Moody’ego, który otworzył dużą księgę, obitą w brązową skórę. Przesunął palcem po pożółkłym pergaminie i odezwał się:

- Podaj pełne imiona i nazwisko.

- A muszę? – odpowiedział zrezygnowany Syriusz, Moody popatrzył na niego morderczym wzrokiem, a innym wyrwał się krótki chichot. Wiedziałam, że nie zareagowali ostro na to, że Syriusz jest w Zakonie, gdyż Moody i inni informowali ich o tym, gdy mówili o tajnym stowarzyszeniu. Poza tym niektórzy z członków spotkali go podczas szykowania kwatery.

- Syriusz Orion Black III – odpowiedział zrezygnowany Syriusz, a Alastor zaczął pisać to co powiedział, dużym, białym piórem.

- Umiesz wyczarować patronusa? – spytał Szalonooki nie odrywając wzroku od księgi.

- Umiem. Przybiera postać dużego, czarnego psa.

- Dobrze. Jaką różdżką się posługujesz? Masz jakieś dodatkowe zdolności?

- Czternaście cala. Dziki bez i włos z ogona testrala. I tak. Jestem niezarejestrowanym animagiem. Przybieram postać dużego, czarnego psa. Umiem posługiwać się magią niewerbalną.

- Kolor włosów i oczu.

- No nie bądź głupi Alastorze. Chyba nie jesteś ślepy?

- Uważaj sobie Black. A bogin? Jaką postać przybiera twój bogin?

- Różnie. Czasem jest to dementor, czasem cela w Azkabanie, ale najczęściej martwe ciała.

- Kogo? – spytał teraz zaciekawiony Moody.

- A czy ty musisz wszystko wiedzieć?

- To będzie potrzebne Black. Gdy będzie jakaś akcja, a ty się zgubisz możemy mieć podejrzenia, że ty to nie ty. Wtedy odpowiesz nam czego najbardziej się obawiasz.

- Przecież już wiesz – odpowiedział, ale widząc minę Szalonookiego, westchnął zrezygnowany. – Przeważnie martwe ciała Scarlett i Harry’ego, ale czasem też Remusa, Lily i Jamesa, choć wiem, że Rogacz i Ruda nie żyją.

- Och, czyli miałem rację. Dalej jesteś sentymentalnym bachorem – odrzekł Snape, a ja już zdenerwowana krzyknęłam:

- Nie, Snape. Każdy kto kocha, gdy stanie przed boginem zobaczy martwe ciała swoich bliskich! Zwłaszcza teraz, gdy bo świecie chodzi sobie taki gościu, ze szparkami zamiast nosa i jedyne czego chcę to zabijać, mieć władzę i zemścić się na piętnastoletnim chłopcu, który pokonał go gdy miał roczek – wszyscy wpatrywali się we mnie osłupieli i kiwali głową.

- Masz rację Scarlett – odezwała się Hestia Jones.

- Moim boginem też są martwe ciała bliskich – odezwała się Molly, a siedzący nieopodal Artur, wziął jej ręce w swoje i spojrzał czule. W tej samej chwili oczy moje i Syriusza się spotkały. Widziałam w ich miłość. Bezgraniczną. Taką jaką ja darzyłam jego. Wiedziałam, że mnie kocha, ale moje serce i tak bolało i było pęknięte. Mimo, że oboje się kochaliśmy  i chcieliśmy być razem to coś musiało stanąć nam na przeszkodzie. A może to Syriusz nie chciał być ze mną? Może spodobało mu się bycie wiecznym kawalerem? Ale to nie było do niego podobne. Przecież nawet jako nastolatek, za którym lgnęły wszystkie dziewczyny chciał mnie. I tylko mnie.

- Dobrze. Teraz przysięga – odezwał się Alastor i zamknął księgę. – Połóż na niej dłoń – rzekł wskazując na obity skórom przedmiot. – Powtarzaj za mną. Ja, Syriusz Orion Black III, przysięgam…

- Ja, Syriusz Orion Black… Ej, ale ja za nic w świecie nie poślubię tej księgi! – odezwał się na żarty przestraszony, a wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet Moody i Dumbledore, który do tej pory siedział stanowczo za cicho jak na niego.

- Ja Syriusz Orion Black III przysięgam… – powiedział teraz już zupełnie poważnie.

- Że będę chronił ludzi i Zakon…

- Że będę chronił ludzi i Zakon…

- Oraz z całych sił starał się, aby przetrwał…

- Oraz z całych sił starał się, aby przetrwał…

- Że będę utrzymywał istnienie Zakonu w tajemnicy…

- Że będę utrzymywał istnienie Zakonu w tajemnicy…

- I wiernie walczył, by świat stał się lepszy.

- I wiernie walczył, by świat stał się lepszy.

- Dobrze Syriuszu. Teraz jesteś pełnoprawnym członkiem Zakonu Feniksa.

Syriusz ponownie usiadł koło mnie i splótł moje palce ze swoimi. Może jednak naprawdę nie chciał bym była z „mordercą”? Absurd. Przecież nikogo nie zabił. Siedzieliśmy w ciszy i wysłuchiwaliśmy innych członków, którzy w przeciwieństwie do Syriusza, odpowiadali na wszystko jednym ciągiem. Nareszcie przyszła kolej na mnie.

- Teraz ty Scar. Imiona i nazwisko, patronus, różdżka, dodatkowe zdolności, kolor oczu i włosów.

- Scarlett Eva Jonson. Mój patronus przybiera postać dużego, czarnego psa z białą plamką w kształcie kokardki nad uchem i „skarpetkami” na łapach. Różdżka to wierzba, dwanaście i trzy czwarte cala, rdzeń to włos z grzywy jednorożca. Elegancka i poręczna. Doskonała do rzucania zaklęć i uroków. Jestem niezarejestrowanym animagiem. Przybieram taką samą postać jaką jest mój patronus. Umiem posługiwać się magią niewerbalną. Mam… - opowiadałam stojąc naprzeciwko Alastora.

- Błękitne oczy oraz kręcone, blond włosy. Dobra, teraz powtarzaj za mną…

***

        Wszyscy zostali już pełnoprawnymi członkami Zakonu. Dumbledore wyszedł mówiąc, że ma na głowie sprawy Hogwartu, a Snape podszedł do mnie i powiedział z wrednym uśmieszkiem:

- Mam nadzieję, że nie przywiązałaś się za bardzo do mojej różdżki Jonson, bo w tej chwili mi ją oddajesz.

- A magiczne słowo?

- Expeliarmus – odpowiedział kpiąco.

- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne – powiedziałam po czym położyłam Snape’owi ów przedmiot na dłoni, a on wyszedł odwracając się na pięcie i trzepocząc swoją peleryną.

- Mówiłam mu przecież, żeby został na obiad – powiedziała przejęta Molly, która rozkładała zastawę na stół.

- Wiesz jaki on jest. Woli samotność – odpowiedziałam, a Syriusz przypatrywał mi się w milczeniu i wziął kosmyk moich włosów w dwa palce i spytał:

- O jaką noc chodziło? – na jego twarzy było widać smutek.

- O tą, kiedy poszłam do profesora Dumbledora, powiedzieć, że moglibyśmy reaktywować Zakon i wtedy dowiedziałam się, że zaoferowałeś swój dom, jako kwaterę.

- Ale co takiego wydarzyło się między tobą, a Snapem?

- A co to ją tak wypytujesz Syriuszu? Naprawdę uwierzyłeś, że między Scarlett a Severusem nawiązała się przyjaźń lub coś więcej? – spytała Molly, krojąc warzywa na sałatkę, a po chwili krzyknęła – Fred, George, Ron, Ginny, Hermiono! Obiad.

Po chwili słychać było tupot nóg na drewnianych, starych schodach, które już mocno skrzypiały, gdy się po nich chodziło.

- No to co się wydarzyło? – spytał łagodnie Syriusz patrząc mi w oczy i uśmiechając się szelmowsko.

- Powiedzmy, że pomiędzy mną i Snapem nawiązała się nić porozumienia – odezwałam się i uśmiechnęłam zawadiacko, a po chwili w kuchni pojawiło się pięć postaci.

- No witamy, witamy naszą drogą Scarlett – odezwał się George.

- Witaj George –odezwałam się i uśmiechnęłam.

- Jestem Fred – odezwał się obruszony. – I ty kobieto, nasza droga przyjaciółko, nie wiesz który z nas do Fred, a który George.

- Ty jesteś Fred – odezwałam się pewna siebie.

- Skąd wiesz? – odparł zrezygnowany.

- Po prostu wiem – uśmiechnęłam się szeroko i przywitałam z resztą młodszych przyjaciół, po czym szepnęłam cicho Syriuszowi do ucha:

- Jutro urodziny Harry’ego.

      Ten popatrzył na mnie uśmiechnięty i szepnął równie cicho:

- A wiesz, że wiem – na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech, który od zawsze, jak i teraz przyprawiał mnie o zawrót głowy i szybsze bicie serca. Gdy uświadomiłam sobie, że jednak teraz nie jest tak jak kiedyś, że teraz nie jesteśmy parą, czułam jak moje serce rozbija się na miliony małych kawałków.

      Poczułam dłoń Remusa na swojej dłoni, który patrzył mi w oczy ze współczuciem i szepnął:

- Nie martw się. Przejrzy na oczy i będzie chciał z tobą być. On cię kocha, tak jak wiele innych osób – pogłaskał mnie po plecach, a słone krople zaświeciły mi w oczach. Zdawałam sobie sprawę, że tęskniłam nie tylko za Syriuszem, ale też za Remusem, ale nie wiedziałam, że tak bardzo. Uśmiechnęłam się do niego ki pocałowałam w policzek, po czym powiedziałam:

- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham, mój najdroższy przyjacielu, bracie – na jego twarzy zagościł uśmiech i odpowiedział mi:

- Wiem Scarlett. Ja ciebie też, moja najdroższa przyjaciółko, siostro, powierniczko.

Wszyscy, którzy przyglądali się tej sytuacji uśmiechnęli się szeroko łącznie ze mną, Remim i Syriuszem. Złapałam ich obu za ręce i rzekłam:

- Teraz już zawsze będziemy razem.

      Do końca wyśmienitego obiady, przyszykowanego przez Molly, z naszych twarzy nie schodziły uśmiechy. Teraz na pewno nie damy się rozdzielić, już nigdy.

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział :D
    Tak trzymaj!. Bardzo dobrze piszesz. Nowy zmieniony prolog jest i wiele lepszy od pierwotnej wersji tego samego "rozpoczęcia opowiadania". Także życzę dużo weny i gratuluję bo uwielbiam Twoje FF :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No no, podobał mi się rozdział. Taki lekki, pomimo sprzeczek Łapy i Smarkerusa, ale to u nich normalne, dobrze, że mają Scar ;P Trochę krótki, ale mam nadzieję, że nast będzie dłuższy ;) Dziękuję bardzo za dedyk ;] U mnie notka powinna pojawić się jutro, o ile Onet pozwoli xD Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Łapa-Syriusz17 lipca 2012 03:01

    Niezła kłótnia pomiedzy Syriuszem, a Severusem no i dołoczyła się również Scarlett. Notka bardzo mi się spodobała i przeczytałem nowy prolog. Powiem że jest lepszy od poprzedniego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, wiesz co!? Jak można powiedzieć, że z tego rozdziału jest się średnio zadowolonym!? Jest świetny!!! Najbardziej podobała mi się kłótnia Snapa i Syriusza. Albo jeszcze to:
    -A magiczne słowo?
    -Ekspeliarmus- nie no to było super!

    Hmmm... Co do tego bloga u mnie o Rose Weasley to myślę, że rozdział (nowy) pojawi się już dziś tylko za chwilę, bo muszę coś dopisać.Pozdrawiam

    (http://19-lat-pozniej.blog.onet.pl/)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, takimi "bezimiennymi" krytykami nie ma się co przejmować. Widocznie nie mają na tyle odwagi, aby użyć swojego nicka i się nim podpisać. Mi, jeśli coś się nie podoba, to mówię to otwarcie. Na przykład, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale wątpię, aby Severus rzucił takie czarnomagoczne i naprawdę poważne zaklęcie na Syriusza, kiedy obecni byli aurorzy, cały Zakon i, co najważniejsze Dumbledore. A przecież pamiętasz, jakie to zaklęcie miało skutki (szósta część - cały zakrwawiony Draco) ;) Trochę też nie podobało mi się, że Molly nie potrafi rozpoznać swoich synów, a Scarllet to potrafi. To drobny błąd, ale od niego już blisko do wydealizowania postaci. Rowling nie na darmo napisała tę scenę na King's Cross z Molly, Fredem i Georgem ;)
    Za to rozbawiłaś mnie strasznie tym, że Syriusz nie chce brać ślubu z książką! Spadłam wtedy z krzesła ze śmiechu ;D
    Uważam też, że to ważne, aby wszyscy z Zakonu odnowili przysięgę. i masz rację - Dumbledore i jego serce niegdy w duecie nie pozwoliliby, aby ktokolwiek składał względem niego przysięgę wieczystą.
    Ja byłam ostatnio w Karpaczu w wakacje na obozie koszykarskim ;D I masz rację - Karkonosze to wspaniałe góry. Ja je wolę od Tatr bo Tatry uważam za przereklamowane. A wspinałaś się może na Śnieżkę? ;D
    O, byłam u Gołębiewskiego? Ja nigdy tam nie byłam ^^ Fajnie tam chyba, co? Moi rodzice byli parę razy u niego w Mikołajkach i byli naprawdę zadowoleni. Tylko nigdy nie chcą mnie wziąć ze sobą xD
    Całuję,
    Leszczyna [dowiesc-niewinnosci]
    PS. Nowa notka u mnie ;D Jest od wczoraj, ale nie miałam siły sie użerać jeszcze wczoraj z onetem i informować. Przez godzinę dodawałam notkę, bo co chwilę znikała :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, że Severus nie użyłby tego zaklęcia, ale co by zrobił, gdyby Scarlett nie przerwała? Pewnie sam by się powstrzymał :) Niektórzy sądzą, że Snape ma "kamienną" twarz, która nie wyraża uczuć, ale wtedy, poddał się emocjom :) A co do tego, że Scarlett rozpoznała, że to George... Tak naprawdę nie umie ich rozróżnić lepiej niż Molly, ale bliźniacy robili już sobie z niej takie żarty i się przyzwyczaiła, tak mi powiedziała :) W końcu sama była Huncwotką, więc nie da się nabrać na tem sam żart dwa lub więcej razy :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Rozdział bardzo mi się podobał. Starcie pomiędzy dawnymi wrogami, Syriuszem i Severusem, była ekscytująca. Chodź przyznam, dziwię się, że Dumbledore nic nie zrobił, ani też Moddy. Dobrze, że Scarlet opamiętała ich i przywróciła do pionu;) A zaprzysiężenie Syriusza było najlepsze^^ Wiem, że miałam nic nie mówić co do błędów, lecz w jednym miejscu przedstawiłaś Syriusza jako "ją". Chyba trzeba poprawić, co ;) No i nie przejmuj się złośliwymi uwagami krytyki. Każdy z blogowiczów jest na to narażony.
    Pozdrawiam serdecznie:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albus i Szalonooki byli zbyt zdezorientowani, jak i każdy członek Zakonu. Wszystko działo się tak szybko... Wiem, że Dumbledore to wielki mag, ale jednak wyprzedziła go Scarlett :) Dumbledore prawdopodobnie nie znał tego zaklęcie, ponieważ zostało ono wymyślone przez Seva, a gdyby to zaszło za daleko to by napewno zareagował. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi na błąd, napewno go poprawie :)
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  7. Co do rozdziału, to mam mieszane uczucia. Część była dobra na przykład sam pomysł z tą księgą, w której zostały umieszczone nazwiska wszystkich członków Zakonu (chociaż trochę ryzykowny, gdyby wpadła w nieodpowiednie łapki). Ale skoro była przysięga, to co może grozić za jej złamanie. Syriusz i Severus w stosunku do siebie nigdy się nie zmienią. Chociaż nie spodobała mi się ta bójka, a szczególnie brak jakiejkolwiek interwencji ze strony Dumbledore'a. W końcu to nie jest taki typ, który patrzyłby na wszystko obojętnie, gdy ma ważniejsze sprawy na głowie.
    I jeszcze jedna mała uwaga. Patronusy nie mają kolorów. Wszystkie są srebrzyste.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    [bracia-duszy.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo za komentarz u mnie :) [wiem, że dodałaś go jakiś czas temu, ale korzystam z okazji, bo dziś Onet śmiga że aż miło!] Będzie mi jeszcze milej jak będziesz zaglądać częściej ;D
    Czy to opowidanie jest o Syriuszu? Przyznam, że nie przepadam za bardzo za tą postacią, ale postaram się w przyszłości przejrzeć Twojego bloga :) Może przekonam się do jego osoby, bo generalnie rzecz biorąc nie mogę zrozumieć tego ogólnego zachwytu nad jego osobą. No cóż, każdy ma inne gusta, prawda?
    Pozdrawiam
    [lombard-street]

    OdpowiedzUsuń