wtorek, 26 czerwca 2012

004 ROZDZIAŁ: Wyjaśnienia


       Dotarłam na miejsce i stanęłam pod drzwiami domu Wesleyów. Zapukałam lekko, a po chwili otworzyła mi Molly .

- Och moja droga nie musiałaś pukać – powiedziała przepuszczając mnie w drzwiach.

- Wiem, że nie,  ale jeślibym tego nie zrobiła, czułabym się nieswojo – powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem.

- Siadaj. Zrobić ci herbatkę? Pewnie jesteś zmęczona po przebytej drodze, upiekłam ci jeszcze babeczki drożdżowe, wiem, że je lubisz – powiedziała i popatrzyła na mnie z troską w oczach.

- Dziękuje Molly , naprawdę nie musiałaś- oznajmiłam lecz na myśl od tych babeczkach ślinka naciekła mi do ust – A co do herbaty z chęcią się napiję.

- Tą co zawsze? Żurawina z dziką różą? – spytała pani Weasley, a ja kiwnęłam głową. Po chwili , przed moim nosem postawiono pięknie pachnącą, parującą herbatę i babeczki, a rudowłosa kobieta usiadła naprzeciwko mnie.

- Gdzie nasza banda rozrabiaków? – spytałam.

- Są za domem. Grają w mini Quidditcha – powiedziała i zaczęła mieszać łyżeczką swoją herbatę. – Powiesz mi w końcu co powiedział Dumbledore.

- No więc powiedział mi, że to fantastyczny pomysł i że sam nad tym myślał. Mamy już nawet kwaterę główną. Tylko trzeba będzie tam troszkę posprzątać. Nikt tam nie mieszkał od piętnastu lat.

- Och to wspaniale! A powiedz mi gdzie będzie ta kwatera? – spytała zadowolona rudowłosa kobieta i wzięła łyk herbaty z cytryną i miodem.

- Kwaterę główną będzie – tu ściszyłam głos – w domu, który jest wspaniale zabezpieczony, którego ludzie nie widzą i nie mają pojęcia o jego istnieniu. Rezydencja Blacków – powiedziałam, a Molly zakrztusiła się z wrażenia herbatą na co ja szybko zareagowałam i poklepałam ją po plecach.

- Jak to dom Blacków? Przecież tam mieszkali Śmierciożercy, Bellatrix Lestrange, Narcyza Malfoy oraz Syriusz Black – na to ostatnie imię drgnęłam i walnęłam lekko pięściom w stół.

- Właśnie o to chodzi. Wszystkim członkom Zakonu miał to ogłosić Dumbledore, ale ja powiem ci teraz. Syriusz Black jest niewinny. Nigdy nie był śmierciożercą, nigdy by nie zdradził Lily i Jamesa. Byli dla niego jak rodzina – powiedziałam a na twarzy Molly malował się szok.

- Ale jak to? Przecież fakty mówią same za siebie. Zabił Petera Pettigrew, zdradził Potterów.

- Molly! Wystarczyło spojrzeć na jego ramię ! Nie miał mrocznego znaku.

- Wiem, że był twoim przyjacielem, ale nie musisz... - nie dokończyła ponieważ jej przerwałam.

- On nie był tylko moim przyjacielem Molly. Syriusz i ja byliśmy parą i wiem, że nie miał wytatuowanego mrocznego znaku, ponieważ mieszkałam z nim i chyba bym zauważyła, gdyby był Śmierciożercą . -  Na twarzy Molly malował się szok i niedowierzenie, a ja ciągnęłam dalej – Wiem, że to Syriusz miał zostać strażnikiem tajemnicy, ale nie zgodził się. Powiedział, że to będzie zbyt oczywiste, więc na strażnika wzięli tego, którego Voldemort najmniej się spodziewał. Petera Pettigrew.

- Ale jak to?

- Daj mi dokończyć Molly. Zaufali złej osobie. Peter był śmierciożercą – moja rudowłosa przyjaciółka otworzyła szeroko oczy i usta. – My o tym nie wiedzieliśmy. Peter wplątał się w tą całą zgraję idiotów w siódmej klasie, ale my nie mieliśmy o tym bladego pojęcia. Wtedy, tego feralnego dnia ja i Syriusz przybyliśmy na miejsce. Weszliśmy do domu i…- wybuchnęłam płaczem na to wspomnienie, a Molly głaskała mnie po ręce. Zaczęłam opowiadać dalej, nie przestając łkać. – Zobaczyliśmy martwe ciało Jamesa. Dłużej się nie zastanawialiśmy i przenieśliśmy go na górę, żeby on i Lily byli koło siebie. Gdy już go przenieśliśmy przytuliłam się do Syriusza i zaczęłam płakać. On też. Płakał i był wściekły. Zobaczyliśmy, że Harry przeżył… Wiesz jakie było nasze zdziwienie? Chociaż to podtrzymywało nas na duchu. Zaczął płakać. Wzięłam go na ręce i przytuliłam do siebie próbując uspokoić. Syriusz wychodził, gdy spytałam się gdzie powiedział, że idzie pomścić Lily i Jamesa. Wsadziłam Harrego do łóżeczka. Pobiegłam za nim. Nie mogłam pozwolić by zrobił coś głupiego. Wiedział, że idę za nim. Na początku chciał mnie odesłać, ale widząc, że nic nie zdziała pozwolił mi ze sobą iść. Po drodze spotkaliśmy Hagrida, przyjechał po Harrego. Syriusz dał mu swój latający motor i kazał bezpiecznie przewieść małego, tam gdzie kazał Dumbledore . Niedługo potem znaleźliśmy Petera. Uciekał. Syriusz i ja złapaliśmy go. Oczywiście Łapa nie mógł uwierzyć w to, że Peter zdradził naszych przyjaciół. Krzyczał na niego. Wyciągnął różdżkę, lecz Peter był szybszy. Wydarł się na całą ulice, że jak Syriusz mógł to zrobić, jak mógł zdradzić przyjaciół. Ja i Syriusz staliśmy zdezorientowani. Peter wyciągnął różdżkę. Już po chwili leciał z niej zielony promień. Zabił dwunastu mugoli Avadą. Nie mogłam w to uwierzyć. Ten mały nieporadny chłopiec… zabił. Po chwili odciął sobie palec. Powiedział do Syriusza, że to on będzie oskarżony o zabicie trzynastu osób osób. A po chwili dodał, że może czternastu i skierował różdżkę na mnie. Syriusz kazał mi uciekać, a ja ponownie się rozpłakałam. Posłuchałam go. Uciekłam. Zrobiłam źle. Syriusz mógł uniknąć Azkabanu, a ja uciekłam jak tchórz, jak Pettigrew.

- Nie mogę uwierzyć! Dwanaście lat w Azkabanie za niewinność – powiedziała i pokręciła głową z niedowierzeniem – A ty nie przejmuj się niczym! Zrobiłaś dobrze.

- Molly – zaczęłam – jest coś o czym powinnaś wiedzieć.

- Co? – spytała zaciekawiona, a ja wzięłam spory łyk herbaty i rozkoszowałam się gorącym płynem rozlewającym się po moim żołądku.

- Gdy Peter uciekł przemienił się w szczura – powiedziałam a Molly posłała mi niedowierzające i pytające spojrzenie – Był animagiem. Tak jak Syriusz i James. Przygarnęła go pewna rodzina. Bracia dostawali go po bracie.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że…. – spytała Molly wystraszona i przełknęła ślinę.

- Peter był Parszywkiem…

- O nie! Jak ja mogłam mieć mordercę pod dachem – powiedziała z rozwartymi szeroko oczami, w których stanęły łzy a ja spojrzałam na nią pocieszająco.

- Przecież nie wiedziałaś! Zdajesz sobie sprawę z tego że Ron, Hermiona i Harry wiedzą, że Syriusz jest niewinny?

- Co? Ale jak?

- Spytaj Rona. Opowie ci. Prawda Ronaldzie? – to ostatnie zdanie powiedziałam głośniej a Molly posłała mi pytające spojrzenie.

- Wiem, że tam jesteście wyłazić! – powiedziałam srogo, ale też rozbawiona widząc jak zza ściany wychodzi sześć postaci od najmniejszego do największego z opuszczonymi głowami jakby szli na skazanie. Po chwili wybuchnęłam śmiechem a Molly spojrzała na mnie i dzieci rozgniewana.

- Jak mogliście podsłuchiwać? – spytała Molly.

- Co słyszeliście? Od którego momentu tu stoicie? – spytałam rozbawiona.

- A tam… - powiedział Harry i machnął ręką.

- A tak długo aby wiedzieć, że …- zaczął George.

- Syriusz Black jest niewinny i…. – powiedział Fred.

- Że był dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem – dokończył George i razem z bratem zaczęli poruszać zabawnie brwiami w górę i w dół  a ja oblałam się kwiecistym i dorodnym rumieńcem.

- Czyli słuchaliście od początku do końca? – spytała rozgniewana Molly.

- Tak jakby – powiedziała Ginny przygryzając wargę.

- Jak mogliście! Kogo ja wychowałam!? Harry, Hermiono po was się tego nie spodziewałam – oznajmiła wszem i wobec wzburzona.

- Dobra, dobra Molly. To ja powinnam być zła, a jestem rozbawiona. Poza tym to podsłuchiwanie i przebiegłość może się przydać Fredowi i Georgowi – spojrzałam na nią znacząco a ona zrobiła przerażoną minę i zbladła.

- Nie! Nie, nie pozwalam ! – rzekła oburzona.

 - Ale Molly oni są już dorośli- powiedziałam, chociaż teraz nie była pewna decyzji, czy mogliby dołączyć do Zakonu.

- Ty byś Harry’emu nie pozwoliła – powiedziała.

- Masz rację! Nie powinnam tego mówić przepraszam- powiedziałam zawstydzona, a Molly uśmiechnęła się i ja też widząc, że nie jest na mnie zła.

- Ale o co chodzi? – spytali bliźniaki patrząc na nas zdezorientowani tak jak pozostali.

- Nic, zapomnijcie – powiedziałam i zwróciłam się do Harry’ego. – Idziemy? Dowiesz się jaka to niespodzianka – oznajmiłam z łobuzerskim uśmiechem.

- Jasne. Już myślałem, że zapomniałaś- powiedział i ruszył do wyjścia. A ja uściskałam serdecznie Molly i ucałowałam w oba policzki.

- Co ty tam dla niego szykujesz? – wyszeptała mi do ucha zaciekawiona.

- Jeszcze do ciebie wpadnę to ci powiem dobrze?

- Dobrze, dobrze.

- To do zobaczenia! – powiedziałam i po chwili razem z moim chrześniakiem, polecieliśmy do domu.

***

4 komentarze:

  1. Hej Kosiu! ;* (Paula jak coś) Dziękuję bardzo za dedyk. Szczerze mówiąc, a właściwie pisząc to to jest najlepszy rozdział jaki napisałaś, serio ;) No i ukazałaś tutaj bardzo dobrze charakter bliźniaków ;D Fajnie, że w końcu dodałaś rozdział. Wchodziłam i przez długi czas nic nie było, a tu dzisiaj wchodzę i .... jest! ^.^ U mnie dzisiaj rozdział powinien się pojawić na 99% :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dedykację. I jestem naprawdę zadowolona, że tu trafiłam :D Rozdział interesujący. Rozbawił mnie moment z podsłuchiwaniem :) Ale mam jedno zastrzeżenie... dlaczego Syriusz pojawi się tak późno??? No, ale trudno. Trzeba ćwiczyć cierpliwość :D
    Bardzo mi się podoba to, że bardzo szybko dodajesz nowe notki. Mam nadzieję, że dalej tak będzie :D
    Pozdro
    I mogłabyś mnie informować na blogu o nowych notkach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Kosiu! Notka wspaniała, niesamowita i jeszcze bardziej niesamowita :P Tak samo jak ty. Nowa Notka u mnie już jutro wieczorem. Mam nadzieję, że ty swoją napiszesz jak najszybciej. Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej to jest świetny rozdział, bardzo mi się podobał. Myślę że masz talent do takich opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń