Dotarłam na miejsce i stanęłam pod
drzwiami domu Wesleyów. Zapukałam lekko, a po chwili otworzyła mi Molly .
- Och moja droga nie
musiałaś pukać – powiedziała przepuszczając mnie w drzwiach.
- Wiem, że nie, ale jeślibym tego nie zrobiła, czułabym się
nieswojo – powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem.
- Siadaj. Zrobić ci
herbatkę? Pewnie jesteś zmęczona po przebytej drodze, upiekłam ci jeszcze
babeczki drożdżowe, wiem, że je lubisz – powiedziała i popatrzyła na mnie z
troską w oczach.
- Dziękuje Molly ,
naprawdę nie musiałaś- oznajmiłam lecz na myśl od tych babeczkach ślinka
naciekła mi do ust – A co do herbaty z chęcią się napiję.
- Tą co zawsze? Żurawina
z dziką różą? – spytała pani Weasley, a ja kiwnęłam głową. Po chwili , przed
moim nosem postawiono pięknie pachnącą, parującą herbatę i babeczki, a
rudowłosa kobieta usiadła naprzeciwko mnie.
- Gdzie nasza banda
rozrabiaków? – spytałam.
- Są za domem. Grają w
mini Quidditcha – powiedziała i zaczęła mieszać łyżeczką swoją herbatę. – Powiesz
mi w końcu co powiedział Dumbledore.
- No więc powiedział mi,
że to fantastyczny pomysł i że sam nad tym myślał. Mamy już nawet kwaterę
główną. Tylko trzeba będzie tam troszkę posprzątać. Nikt tam nie mieszkał od
piętnastu lat.
- Och to wspaniale! A
powiedz mi gdzie będzie ta kwatera? – spytała zadowolona rudowłosa kobieta i
wzięła łyk herbaty z cytryną i miodem.
- Kwaterę główną będzie
– tu ściszyłam głos – w domu, który jest wspaniale zabezpieczony, którego
ludzie nie widzą i nie mają pojęcia o jego istnieniu. Rezydencja Blacków –
powiedziałam, a Molly zakrztusiła się z wrażenia herbatą na co ja szybko
zareagowałam i poklepałam ją po plecach.
- Jak to dom Blacków?
Przecież tam mieszkali Śmierciożercy, Bellatrix Lestrange, Narcyza Malfoy oraz
Syriusz Black – na to ostatnie imię drgnęłam i walnęłam lekko pięściom w stół.
- Właśnie o to chodzi.
Wszystkim członkom Zakonu miał to ogłosić Dumbledore, ale ja powiem ci teraz.
Syriusz Black jest niewinny. Nigdy nie był śmierciożercą, nigdy by nie zdradził
Lily i Jamesa. Byli dla niego jak rodzina – powiedziałam a na twarzy Molly
malował się szok.
- Ale jak to? Przecież
fakty mówią same za siebie. Zabił Petera Pettigrew, zdradził Potterów.
- Molly! Wystarczyło
spojrzeć na jego ramię ! Nie miał mrocznego znaku.
- Wiem, że był twoim
przyjacielem, ale nie musisz... - nie dokończyła ponieważ jej przerwałam.
- On nie był tylko moim
przyjacielem Molly. Syriusz i ja byliśmy parą i wiem, że nie miał wytatuowanego
mrocznego znaku, ponieważ mieszkałam z nim i chyba bym zauważyła, gdyby był
Śmierciożercą . - Na twarzy Molly
malował się szok i niedowierzenie, a ja ciągnęłam dalej – Wiem, że to Syriusz
miał zostać strażnikiem tajemnicy, ale nie zgodził się. Powiedział, że to
będzie zbyt oczywiste, więc na strażnika wzięli tego, którego Voldemort
najmniej się spodziewał. Petera Pettigrew.
- Ale jak to?
- Daj mi dokończyć
Molly. Zaufali złej osobie. Peter był śmierciożercą – moja rudowłosa
przyjaciółka otworzyła szeroko oczy i usta. – My o tym nie wiedzieliśmy. Peter
wplątał się w tą całą zgraję idiotów w siódmej klasie, ale my nie mieliśmy o
tym bladego pojęcia. Wtedy, tego feralnego dnia ja i Syriusz przybyliśmy na
miejsce. Weszliśmy do domu i…- wybuchnęłam płaczem na to wspomnienie, a Molly głaskała
mnie po ręce. Zaczęłam opowiadać dalej, nie przestając łkać. – Zobaczyliśmy
martwe ciało Jamesa. Dłużej się nie zastanawialiśmy i przenieśliśmy go na górę,
żeby on i Lily byli koło siebie. Gdy już go przenieśliśmy przytuliłam się do
Syriusza i zaczęłam płakać. On też. Płakał i był wściekły. Zobaczyliśmy, że
Harry przeżył… Wiesz jakie było nasze zdziwienie? Chociaż to podtrzymywało nas
na duchu. Zaczął płakać. Wzięłam go na ręce i przytuliłam do siebie próbując uspokoić.
Syriusz wychodził, gdy spytałam się gdzie powiedział, że idzie pomścić Lily i
Jamesa. Wsadziłam Harrego do łóżeczka. Pobiegłam za nim. Nie mogłam pozwolić by
zrobił coś głupiego. Wiedział, że idę za nim. Na początku chciał mnie odesłać,
ale widząc, że nic nie zdziała pozwolił mi ze sobą iść. Po drodze spotkaliśmy
Hagrida, przyjechał po Harrego. Syriusz dał mu swój latający motor i kazał
bezpiecznie przewieść małego, tam gdzie kazał Dumbledore . Niedługo potem
znaleźliśmy Petera. Uciekał. Syriusz i ja złapaliśmy go. Oczywiście Łapa nie
mógł uwierzyć w to, że Peter zdradził naszych przyjaciół. Krzyczał na niego.
Wyciągnął różdżkę, lecz Peter był szybszy. Wydarł się na całą ulice, że jak
Syriusz mógł to zrobić, jak mógł zdradzić przyjaciół. Ja i Syriusz staliśmy
zdezorientowani. Peter wyciągnął różdżkę. Już po chwili leciał z niej zielony
promień. Zabił dwunastu mugoli Avadą. Nie mogłam w to uwierzyć. Ten mały
nieporadny chłopiec… zabił. Po chwili odciął sobie palec. Powiedział do Syriusza,
że to on będzie oskarżony o zabicie trzynastu osób osób. A po chwili dodał, że
może czternastu i skierował różdżkę na mnie. Syriusz kazał mi uciekać, a ja
ponownie się rozpłakałam. Posłuchałam go. Uciekłam. Zrobiłam źle. Syriusz mógł
uniknąć Azkabanu, a ja uciekłam jak tchórz, jak Pettigrew.
- Nie mogę uwierzyć!
Dwanaście lat w Azkabanie za niewinność – powiedziała i pokręciła głową z
niedowierzeniem – A ty nie przejmuj się niczym! Zrobiłaś dobrze.
- Molly – zaczęłam –
jest coś o czym powinnaś wiedzieć.
- Co? – spytała
zaciekawiona, a ja wzięłam spory łyk herbaty i rozkoszowałam się gorącym płynem
rozlewającym się po moim żołądku.
- Gdy Peter uciekł
przemienił się w szczura – powiedziałam a Molly posłała mi niedowierzające i
pytające spojrzenie – Był animagiem. Tak jak Syriusz i James. Przygarnęła go
pewna rodzina. Bracia dostawali go po bracie.
- Chyba nie chcesz mi
powiedzieć, że…. – spytała Molly wystraszona i przełknęła ślinę.
- Peter był
Parszywkiem…
- O nie! Jak ja mogłam
mieć mordercę pod dachem – powiedziała z rozwartymi szeroko oczami, w których
stanęły łzy a ja spojrzałam na nią pocieszająco.
- Przecież nie
wiedziałaś! Zdajesz sobie sprawę z tego że Ron, Hermiona i Harry wiedzą, że
Syriusz jest niewinny?
- Co? Ale jak?
- Spytaj Rona. Opowie
ci. Prawda Ronaldzie? – to ostatnie zdanie powiedziałam głośniej a Molly
posłała mi pytające spojrzenie.
- Wiem, że tam jesteście
wyłazić! – powiedziałam srogo, ale też rozbawiona widząc jak zza ściany
wychodzi sześć postaci od najmniejszego do największego z opuszczonymi głowami
jakby szli na skazanie. Po chwili wybuchnęłam śmiechem a Molly spojrzała na
mnie i dzieci rozgniewana.
- Jak mogliście
podsłuchiwać? – spytała Molly.
- Co słyszeliście? Od
którego momentu tu stoicie? – spytałam rozbawiona.
- A tam… - powiedział
Harry i machnął ręką.
- A tak długo aby
wiedzieć, że …- zaczął George.
- Syriusz Black jest
niewinny i…. – powiedział Fred.
- Że był dla ciebie
kimś więcej niż przyjacielem – dokończył George i razem z bratem zaczęli
poruszać zabawnie brwiami w górę i w dół a ja oblałam się kwiecistym i dorodnym
rumieńcem.
- Czyli słuchaliście od
początku do końca? – spytała rozgniewana Molly.
- Tak jakby –
powiedziała Ginny przygryzając wargę.
- Jak mogliście! Kogo
ja wychowałam!? Harry, Hermiono po was się tego nie spodziewałam – oznajmiła wszem
i wobec wzburzona.
- Dobra, dobra Molly.
To ja powinnam być zła, a jestem rozbawiona. Poza tym to podsłuchiwanie i
przebiegłość może się przydać Fredowi i Georgowi – spojrzałam na nią znacząco a
ona zrobiła przerażoną minę i zbladła.
- Nie! Nie, nie pozwalam
! – rzekła oburzona.
- Ale Molly oni są już dorośli- powiedziałam,
chociaż teraz nie była pewna decyzji, czy mogliby dołączyć do Zakonu.
- Ty byś Harry’emu nie
pozwoliła – powiedziała.
- Masz rację! Nie
powinnam tego mówić przepraszam- powiedziałam zawstydzona, a Molly uśmiechnęła
się i ja też widząc, że nie jest na mnie zła.
- Ale o co chodzi? –
spytali bliźniaki patrząc na nas zdezorientowani tak jak pozostali.
- Nic, zapomnijcie –
powiedziałam i zwróciłam się do Harry’ego. – Idziemy? Dowiesz się jaka to
niespodzianka – oznajmiłam z łobuzerskim uśmiechem.
- Jasne. Już myślałem,
że zapomniałaś- powiedział i ruszył do wyjścia. A ja uściskałam serdecznie
Molly i ucałowałam w oba policzki.
- Co ty tam dla niego
szykujesz? – wyszeptała mi do ucha zaciekawiona.
- Jeszcze do ciebie
wpadnę to ci powiem dobrze?
- Dobrze, dobrze.
- To do zobaczenia! –
powiedziałam i po chwili razem z moim chrześniakiem, polecieliśmy do domu.
***
Hej Kosiu! ;* (Paula jak coś) Dziękuję bardzo za dedyk. Szczerze mówiąc, a właściwie pisząc to to jest najlepszy rozdział jaki napisałaś, serio ;) No i ukazałaś tutaj bardzo dobrze charakter bliźniaków ;D Fajnie, że w końcu dodałaś rozdział. Wchodziłam i przez długi czas nic nie było, a tu dzisiaj wchodzę i .... jest! ^.^ U mnie dzisiaj rozdział powinien się pojawić na 99% :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację. I jestem naprawdę zadowolona, że tu trafiłam :D Rozdział interesujący. Rozbawił mnie moment z podsłuchiwaniem :) Ale mam jedno zastrzeżenie... dlaczego Syriusz pojawi się tak późno??? No, ale trudno. Trzeba ćwiczyć cierpliwość :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to, że bardzo szybko dodajesz nowe notki. Mam nadzieję, że dalej tak będzie :D
Pozdro
I mogłabyś mnie informować na blogu o nowych notkach?
Kochana Kosiu! Notka wspaniała, niesamowita i jeszcze bardziej niesamowita :P Tak samo jak ty. Nowa Notka u mnie już jutro wieczorem. Mam nadzieję, że ty swoją napiszesz jak najszybciej. Czekam :)
OdpowiedzUsuńHej to jest świetny rozdział, bardzo mi się podobał. Myślę że masz talent do takich opowiadań :)
OdpowiedzUsuń