czwartek, 29 listopada 2012

018 ROZDZIAŁ: Każdy twój dotyk...


                Wakacyjne dni na Grimmlaud Place minęły zaskakująco szybko, ani się nie obejrzałam, a już musiałam rozstawać się z Harrym i młodymi przyjaciółmi, którzy powracali do Hogwartu. Podczas wolnego czasu całkiem dużo się zdarzyło. Ron i Hermiona zostali prefektami co świętowaliśmy przyjęciem, na które zaproszeni byli członkowie Zakonu. Poza tym każdy z nas zacieśnił więzi. Z moim chrześniakiem od dawna łączyły mnie bardzo silne uczucia i choć myślałam, że lepiej już być nie mogło, to było. Z Ronem i Hermioną, także złapałam wspólny język. Mieliśmy o czym rozmawiać. Chłopak był zabawny i zawsze się nawzajem rozweselaliśmy, a ja i Hermiona mieliśmy tę wspólną, bardzo silną cechę. Zawsze musiałyśmy wszystko wiedzieć. Nie tylko pod względem naukowym, choć wiele nas łączyło. Z Fredem i Georgem rozmawiałam o ich produktach i kawałach, z którymi wiążą swoją przyszłość. Choć Molly tego nie pochwala ja uważam, że to świetny pomysł. Bo jeśli mają robić to co kochają, a na dodatek na tym zarabiać, to czy mogliby mieć lepszą pracę? Syriusz wraz ze mną zacieśniał stosunki. Wszyscy staliśmy się sobie bardzo bliscy i nie mogliśmy narzekać na brak wspólnych kontaktów. Poza tym, każdy z naszych przyjaciół, wiedział już o wspaniałym zdarzeniu jakie nas spotkało. I oni, i my byliśmy niewiarygodnie szczęśliwy. Wszyscy promienieli, a Remus także bardzo ucieszył się na wieść, że jego najlepsi przyjaciele są znów razem. Ludzie, z którymi moje relacje uległy zmianie na lepsze, to także Molly, z którą piekłam wyśmienite ciasta, rozmawiając o tym o najróżniejszych rzeczach, Artur, który bardzo zainteresował się technologią mugoli, Bill, opowiadający swoje przygody z takim entuzjazmem, że aż miło było słuchać, Hestia i Alan, którzy potrafili beztrosko o wszystkim gawędzić, Tonks, która z  dnia na dzień stała się moją najlepszą przyjaciółką, choć oczywiście nigdy żadnej z moich przyjaciółek nie pokocham bardziej niż Lily, to ta różowowłosa, zakręcona dziewczyna stała się bliska mojemu sercu. Ogólnie rzecz biorąc cały Zakon, był teraz dla siebie prawdziwą rodziną, na którą mogło się liczyć. Każdy zaprzyjaźnił się z każdym. No i oczywiście nie mogłabym zapomnieć o Ginny, z którą także się zaprzyjaźniłam mimo różnicy wieku. Byłyśmy powierniczkami swoich zmartwień. Zaczęłyśmy częściej ze sobą rozmawiać. Raz, gdy Hermiona, Ron i Harry, siedzieli w pokoju chłopców, usłyszałam jak rudowłosa krzyczy i rzuca czymś niewątpliwe szklanym o ścianę co skończyło się roztrzaskaniem ów przedmiotu.


                Gdy usłyszałam odgłos trzaskającej się rzeczy, zapukałam w drzwi pokoju i weszłam, gdy Ginevra rzuciła krótkie "proszę".


- Cześć - odezwałam się przekraczając próg. - Słyszałam jak... - zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć.


- Rozbiłam lampkę nocną o ścianę? - podsunęła dziewczyna unosząc brwi do góry i popatrzyła na roztrzaskany przedmiot, który ja dopiero zauważyłam.


- Reparo! - mruknęłam celując różdżką, którą uprzednio wyjęłam w szczątki lampki, która natychmiast się scaliła.


- Dzięki - mruknęła wpatrując się zażenowana w swoje dłonie, jakby nagle stały się bardzo interesujące.


- O co chodzi? - spytałam zauważając jej parszywy humor. Podeszłam do jej łóżka i usiadłam na jego skraju trochę niepewnie. - Możesz mi powiedzieć, obiecuję, że nie wygadam - podniosłam dwa palce do serca, niczym harcerz składający przysięgę, a z ust nastolatki wydobył się urwany chichot.


- Nawet mojej mamie? - spytała podnosząc na mnie swoje brązowe tęczówki, tak podobne do oczu Molly..


- Jeśli nie jest to coś niebezpiecznego, co zagraża twojemu życiu, zdrowiu lub szczęściu to nie - przygryzłam lekko wargi.


- Chodzi o to - nabrała gwałtownie powietrza w płuca - że po prostu czuję się samotna. Fred i George zawsze razem, nie dopuszczają mnie do siebie, bo gadają o tych swoich produktach Weasleyów - prychnęła jak rozjuszona kotka, a ja popatrzyłam na nią z uwagą. Zauważyłam, że nie jest już tą małą dziewczynką, jaką była dwa lata temu, gdy pierwszy raz ją spotkałam. Taką zawstydzoną i delikatną. - A Harry, Ron i Hermiona zamykają się w tym swoim małym świecie, do którego mnie nie wpuszczają. Mają swoje sekrety , poza tym dla Harry'ego i tak zawsze pozostanę tylko młodszą siostrą jego najlepszego przyjaciela - skrzywiła się jednoznacznie, a posłałam jej delikatny uśmiech, tym samym zapewniając ją, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego co ona czuje.


- Posłuchaj mnie, Ginny. Rozumiem cię - oświadczyłam spokojnie, a dziewczyna słuchała mnie uważnie. - Twoich przyjaciół z roku i ogólnie z Hogwartu tu nie ma. Wiem, że Harry, Ron i Hermiona zawsze trzymają się razem, a ty w tym czasie ze swoimi przyjaciółmi i w takich sytuacjach jak ta możesz czuć się osamotniona, ale musisz wiedzieć, że my wszyscy bardzo cię lubimy i uważamy za wspaniałą dziewczynę, ba! młodą kobietę. Zaledwie trzy lata, a będziesz już dorosła, zleci jak z bicza strzelił - odwzajemniłam uśmiech, który posłała w moją stronę. - Poza tym na feriach, gdy byłam na czwartym roku, byłam w bardzo podobnej sytuacji - dziewczyna popatrzyła na mnie z ciekawością, a z jej usta, podczas całego mojego monologu, nie wypłynęło żadne słowo.

- Naprawdę? - zapytała, a ja odpowiedziałam skinięciem głowy.


- Może nie wiesz, ale ja i James, to jest tata Harry'ego, wychowaliśmy się razem - kiwnęła głową. - Był dla mnie jak brat. Zawsze traktowaliśmy się jak rodzeństwo, tyle, że ja robiłam za tą młodszą. Między nami było dziewięć miesięcy różnicy. Poszliśmy w jednym roku do Hogwartu i poznaliśmy tam ludzi, za których byliśmy gotowi dać się poćwiartować. Lily, Syriusza, Remusa i... wtedy Petera - rudowłosa słuchała mnie z uwagą. - Zawsze razem z chłopakami wycinaliśmy najlepsze kawały na jakie było nas stać. Organizowaliśmy imprezy, wymykaliśmy się z zamku do Hogsmeade, chodziliśmy pod peleryną niewidką po Hogwarcie nocami, ale przyjaźniłam się jednocześnie z Lily, która nienawidziła naszych wybryków - brwi Ginny podjechały ku górze.

               

                Gdy Syriusz przyjechał do nas na wakacje po czwartym roku, on i Jim zaczęli rozmawiać o walce z Voldemortem. Już wtedy jego siły szerzyły się i był znany nie tylko w Wielkiej Brytanii. Naturalnie podsłuchiwałam ich rozmowy, bo nie chcieli mnie do nich dopuścić. James mówił, że jestem jego młodszą siostrą cioteczną i nie mogę angażować się w takie sprawy, bo w końcu jestem wrażliwą dziewczyną. Ale nie byłam taka delikatna jak mu się zdawało. Wiedział, że umiem się sama obronić. Nasi ojcowie byli aurorami, a Alastor ich przyjacielem. Od dziecka znaliśmy podstawy obrony, a gdy Voldemort rósł w siłę, tylko Szalonooki zgodził się nauczać mnie potajemnie zaklęć. Wszyscy mieli mnie za dziecko, a on chciał mnie przygotować na wszystkie niebezpieczeństwa. Gdy James i Syriusz tak o tym rozmawiali i byłam przez nich niedoceniona, czułam się wtedy bardzo samotna. A ty czasem przypominasz mi mnie. Przyjacielska, odważna i lojalna, ale też wrażliwa na cudzą krzywdę. Nie chwaląc się zbytnio, też byłam inteligentną i zdolną młodą czarownicą...


- Dalej jesteś - przerwała mi zarumieniona, a ja się uśmiechnęłam.


- Ale nie znów aż taką młodą - zachichotałam. - A wiesz co przelewało całą czarę goryczy? Że kochałam się w najlepszym przyjacielu mojego brata ciotecznego - rzekłam a policzki Ginny stały się teraz o wiele ciemniejsze i jaskrawsze niż jej ogniste włosy.


- Widzisz... - zaczęła zawstydzona.


- Wiem, Ginny. Domyśliłam się - mrugnęłam do niej, a moje usta rozciągnęły się w uśmiechu.


                Już zbliżałam się do wyjścia, lecz młoda osóbka siedząca po turecku na łóżku nagle się odezwała:


- Scarlett... - odwróciłam głowę w jej kierunku.


- Nie dziwię się wszystkim, że tak od razu cię pokochali nie wyłączając mnie. Jesteś niesamowitą osobą - teraz to ja byłam zarumieniona. Posłałam jej serdeczny uśmiech i wyszłam zostawiając czternastolatkę sam na sam ze swoimi myślami. Było jej to potrzebne, wiedziałam to. Samotne rozmyślanie.


*

                Nie tylko to zdarzenie miało znaczący wpływ na nasze relacje. Zdarzyło się coś jeszcze. Coś co zostało przypieczętowane przyjaźnią.


                Leżałam na wygodnym łóżku przykryta grubą kołdrą. Syriusz poszedł wtedy nakarmić Hardodzioba, którym, wraz z ukochanym, miałam już okazję się przelecieć. Pamiętam jak pomagałam Hagridowi karmić go z butelki. Gdy byłam na siódmym roku, akurat się wykluł. Jak widać, hipogryf nadal to pamiętał, gdyż od razu do mnie podbiegł, a ja pogłaskałam go po karku i grzbiecie.


                Nagle usłyszałam krzyki. Ktoś rzucał się po łóżku. Zamarłam. Czyżby Harry nadal miewał te okropne sny? Ale... To nie był jego głos. Zerwałam się na równe nogi. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że to krzyk Ginny. Pobiegłam do pokoju znajdującego się trzy pomieszczenia dalej. Nacisnęłam klamkę. W pokoju leżały dwie dziewczyny. Jedna, Hermiona spała spokojnie. Najwyraźniej miała twardy sen, a ta druga rzucała się po łóżku. Podbiegłam do niej i otuliłam ramionami głaszcząc po głowie. Obudziłam ją. Otworzyła oczy i odetchnęła z ulgą.


                - Śniło mi się to co zawsze - wyjąkała trochę speszona. Jej włosy były w nieładzie. Próbowała łapczywie złapać oddech. - Wszyscy myślą, że dałam sobie z tym radę, ale Tom cały czas powraca - zdałam sobie sprawę o kim mówi. Tom Riddle. - Chce bym przeszła na jego stronę - przełknęła głośno ślinę, a ja patrzyłam na nią uspokajająco w zupełnym milczeniu. - Chce bym zdradziła swoich przyjaciół, a ja nie potrafię oprzeć się myśli, że on także kiedyś był moim przyjacielem - załkałam, a ja przytuliłam ją do siebie i pogładziłam po rudych, długich, gęstych włosach. Objęła mnie, a ja poczułam jak jej łzy wsiąkają w moje włosy.

- Wypłacz się, Ginny. Gwarantuję, że będzie ci lepiej. Łzy zmywają ból, a nie go wywołują - objęłam ją mocno i zaczęłam kołysać. - Pamiętaj jednak, że masz prawdziwych przyjaciół, którzy cię kochają. Nie wyłączając mnie - powtórzyłam jej kwestie z krótkim chichotem i usłyszałam, że nastolatka zaśmiała się cicho.


- Czuję, że jesteś moją przyjaciółką, Scar. Wierz jakie to uczucie, prawda? - kiwnęłam pewnie głową. - Kocham cię za to jaka jesteś - rzekła opadając na poduszki i zamykając oczy, a ja czułam ciepło w sercu. Zyskanie nowej przyjaciółki na pewno się do tego przyczyniło.


- Ja ciebie też, Ginny - pogładziłam ją po głowie. - Zaśpiewać ci kołysankę? Harry'emu zawsze pomagało.


                Najmłodsza latorośl Weasleyów kiwnęła głową i złapała mnie za rękę, jakby chciała bym nie pozwoliła jej "odlecieć" do tego koszmaru i zatrzymywała ją tu, na ziemi. Ścisnęłam lekko jej dłoń, a po chwili obie utonęłyśmy w rozkosznych dźwiękach pięknej melodii, jaką zawsze nuciła mi mama, ja Harry'emu i swoim przyjaciołom.


*

                Właśnie tak wszyscy członkowie Zakonu się do siebie zbliżyli. Jednak słuszność idei jaką wspólnie wyznajemy nas połączyła. Nic nie mogło teraz zepsuć mi tego szczęścia. Ja i Syriusz byliśmy razem i na każdym kroku okazywaliśmy sobie czułość, ja i Remus znów byliśmy przyjaciółmi, którzy mówili sobie o wszystkim, Harry stał mi się jeszcze bliższy i teraz jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle możliwe, pragnęłam stworzyć mu bezpieczny, szczęśliwy dom, pełen miłości. Zyskałam nowych przyjaciół, odzyskałam starych i czułam się wniebowzięta. Choć do końca życia będę najbardziej kochać Lily i Jamesa i nigdy ich nie zapomnę. To co łączyło naszą piątkę to nie była zwykła przyjaźń. To była wielka miłość. Nie chodzi mi tylko tu o uczucie między kobietą a mężczyzną pomiędzy mną i Łapą oraz Lily i Rogaczem, ale o braterską, zdrową miłość.


                Członkowie Zakonu, czyli ja, Remus, Tonks, Strugis Podmore i Szalonooki oraz Weasleyowie, kroczyliśmy przez peron 9 3/4 wraz z szóstką młodych Gryfonów. Ubrana byłam w czarne dżinsowe spodnie i bluzkę w złotym kolorze. Włosy związałam w luźnego warkocza. Nagle pod moimi nogami pojawił się czarny, średniej wielkości pies i zaczął biegać wokół moich nóg machając ogonem. Zaśmiałam się i schyliłam głaszcząc po głowie, a Syriusz w postaci animaga zaszczekał radośnie. I podbiegł do Harry'ego, który uśmiechnął się promiennie. Łapa biegał dalej goniąc gołębię. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Musiał tkwić na Grimmlaud Place i w ogóle nie wychodził z domu nie licząc tego razu, gdy razem z nim w nocy poleciałam na Hardodziobie nad pobliską rzeczkę. Stanęliśmy pomiędzy peronami dziewiątym i dziesiątym, a następnie każdy z nas po kolei oparł się o barierkę, by po chwili znaleźć się na peronie dziewięć i trzy czwarte. Rozejrzałam się po nim z uśmiechem. Wydawało mi się jakby wczoraj ja, James i nasi rodzice przeszli przez tą barierkę. James wiózł mnie na wózku, mój tata niósł kufer. Nie obyło się bez całusów z rodzicami i wujkami. Później weszliśmy do Hogwart Express śmiejąc się ze smaków fasolek wszystkich smaków i opowiadając z entuzjazmem o Hogwarcie. Później do naszego przedziału weszli Syriusz, Remus i Peter, a następnie poznaliśmy Lily i Severusa. Ten dzień był jednym z najważniejszych w moim życiu.


                Czerwona lokomotywa już stała na stacji i wydmuchiwała kłęby pary na tłum uczniów i ich rodzin. Odetchnęłam znajomym zapachem zauważając, że Harry zrobił to samo. Może to głupie, ale ten zapach kojarzył mi się z przyjaźnią...


- Fajny pies, Harry - zawołał wysoki chłopiec z dredami.


- Dzięki, Lee - odpowiedział mój chrześniak z uśmiechem, a Syriusz zaczął namiętnie wymachiwać ogonem.


                - No, uważajcie na siebie - powiedział Remus jako pierwszy, ściskając dłonie latoroślom Weasleyów i Hermionę. Na końcu podszedł do Harry'ego. - Ty też, Harry. Bądź ostrożny.


                Podeszłam do każdego z osobna przytulając ich. Gdy nadszedł czas na Harry'ego, objęłam go mocno i jęknęłam cicho.


- Słuchaj Harry - zaczęłam szeptać mu do ucho. - Nie nastawiłam cię na to wcześniej, a powinnam, ale musisz wiedzieć, że w Hogwarcie także będą ludzie, którzy zaciekle będą chcieli się bronić przed wiadomością o powrocie Voldemorta...


- Wiem...


- Musisz też wiedzieć, że niektórzy będą cię wytykać palcami, za to, że jesteś na łamach prasy. Nie chcę ci robić przykrości, ale do tego przygotować.

- To też wiem - zachichotał ściskając mnie mocno.


- Uważaj na siebie, nie daj się omamić, nie zwracaj uwagi na wszystkie plotki i oszczerstwa, pamiętaj, że masz ludzi, którzy cię kochają, pisz zawsze. Niezależnie czy będziesz miał jakiś problem, czy będziesz się chciał pochwalić. Byłabym szczęśliwa, dostając list od ciebie codziennie, ale sama wiem jak jest z tą nauką...


- Bez obaw. Będę pisał jak najczęściej.


- A! I ucz się na SUMy, Harry - oderwałam się od niego i pogroziłam mu na żarty palcem.


- Jasne - zaśmiał się, a po chwili Syriusz jako pies, położył mu łapy na ramieniu co spotkało się z dezaprobatą Molly.


- Na Boga! Syriuszu zachowuj się bardziej jak pies - zaśmiałam się, a po chwili uczniowie Hogwartu, siedzący już w wagonie i czekający na mojego chrześniaka, machali nam rękami.


- Pamiętaj! Pisz, ucz się pilnie i nie szukaj kłopotów - krzyknęłam, za Harrym, gdy odchodził do pociągu a on po chwili obrócił się w moją stronę i pomachał mi ręką na znak, że mnie posłucha.


                Po chwili chłopak już razem z przyjaciółmi machał nam z pociągu. Gdy lokomotywa ruszyła, czarny pies pobiegł obok niej, wzbudzając śmiech zgromadzonych na peronie ludzi, a w tym i mój. Wkrótce jednak pociąg minął zakręt i Syriusz zniknął.


***


                Leżałam na kanapie w domu na Grimmlaud Place. Moja głowa spoczywała na kolanach Syriusza, który odgarniał mi z czoła kosmyki blond włosów. Rozmawialiśmy. Bardzo dużo. To co zdarzyło się w ciągu tylu lat... Ach... Musieliśmy podzielić się ze sobą swoimi uczuciami, bo oprócz tego jak bardzo się kochaliśmy, byliśmy też przyjaciółmi.


- Te dni były dla mnie katorgą. Nie mogłem doczekać się, aż wreszcie cię zobaczę... A czasem nadziej po prostu...


- Znikała - w moich oczach zaszkliły się łzy, lecz szybko się ich pozbyła. - Czasem myślałam, że może popełniłam jakiś błąd. Myślałam, że może przez to ktoś tam na górze mnie karał.


- Nie gadaj głupot - mój ukochany złożył na moim czole pocałunek. - Ty zawsze robiłaś coś z myślą o innych.


- Wiem, że jeśli się przed sobą wygadamy będzie nam łatwiej - zaczęłam i usiadłam na kanapie kładąc głowę na ramieniu Syriusza, a on objął mnie czule. - Ale trudno mi o ty mówić...


- Niech zgadnę - zaśmiał się Syriusz. - Więc chcesz zaśpiewać piosenkę, którą napisałaś i która ściśle odnosi się do twoich uczuć i do nas?


- Ale ty mnie dobrze znasz - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.


- Znam cię lepiej niż własne serce - pogłaskał mnie po policzku, po czym wziął za rękę. - Fortepian? - kiwnęłam pewnie głową. - Jest na górze, choć - wziął mnie za rękę, po czym poprowadził po schodach. Dzisiaj nikogo nie było w Kwaterze. Byliśmy sami... Po raz pierwszy do tylu lat, tak całkowicie sami.


                Weszliśmy do pokoju, w którym od dawna nikt nie mieszkał, lecz było tam czysto. Powieszono koronkowe zasłony przy oknach, zmieniono pościel na nowszą, porozstawiano zdjęcia młodej kobiety w czarnych, długich włosach.


- Andromeda? - spytałam patrząc na Syriusza, a ten kiwnął głową.


- Fortepian został tu przeniesiony dopiero w tym roku. Cóż za ironia - zaśmiał się. - Andromeda nie miał słuchu co do grania.


                Podeszłam do starego, acz lśniącego, czarnego fortepianu. Był piękny. Nad klawiszami wyrzeźbiony był ręcznie jakiś kwiat. Usiadłam przy fortepianie, a Syriusz przy mnie łapiąc mnie za rękę i patrząc na mnie w skupieniu. Po chwili zamknęłam oczy. Przypomniałam sobie słowa piosenki, którą napisałam, z tęsknoty za ukochanym. Wtedy łzy płynęły mi po twarzy tak, że nie mogłam ich powstrzymać. Teraz również poczułam słone krople pod powiekami.  Tak cholernie tęskniłam wtedy za nim. Za jego oczami, wzrokiem gdy na mnie patrzył, za jego uśmiechem, za dotykiem, za ustami, za jego ciepłem... Po chwili moje palce zaczęły muskać klawisze. Oczy nadal miałam zamknięte. Tę piosenkę* znałam na pamięć, w końcu sama ją napisałam. Po pomieszczeniu poczęły roztaczać się piękne, romantyczne nuty. Wczułam się w muzykę, a po chwili moje usta otworzyły się. Czułam się jak w transie. W transie, w  którym miałam przekazać wszystkie swoje emocje.

 

              - I still hear your voice, when you sleep next to me 

                   I still feel your touch in my dream


                Nim się spostrzegłam, po moich pliczkach spływały łzy. Zamknięte już powieki zacisnęłam. Nie chciałam uronić ich więcej.


                - Forgive me my weakness, but I don't know why.
Without you it's hard to survive.


                Syriusz starł kciukiem słone krople z mojej twarzy z czułością.


                -  Cause everytime we touch,
I get this feeling
And everytime we kiss
I swear, i could fly
Can't you feel my heart beat fast
I wan't this to last, need you by my side


                Moje palce wędrowały po klawiszach ledwo je muskając. Czułam jakbym przekazywała mojemu ukochanemu, który głaskał mnie po policzku patrząc na mnie wzruszony, najskrytsze tajemnice i tęsknoty mojego serca. Tak było.


                - Cause everytime we touch,
I feel the static
And everytime we kiss
I reach for the sky.
Can't you hear my heart beat so,
I can't let you go.
Want you in my life.



                Teraz nuty stały się mocniejsze. Mój głos był pewny, ale też stęskniony. Poczułam jakbym znowu siedziała w klitce w Bułgarii i grała tę piosenkę, czując ból w sercu, lecz gdy Syriusz splótł swoją dłoń z moją i razem wędrował ze mną palcami po klawiszach, poczułam tylko ulgę i miłość.


                - Your arms are my castle, your heart is my sky.


                Gdy zaśpiewałam te słowa: "twoje ramiona moim zamkiem, twoje serce moim niebem, poczułam jak mój ukochany obejmuje mnie z czułością, lecz ja nadal nie otworzyłam oczu.


                - They wipe away tears that I cry.
The good and the bad times we've been through them all,
You make me rise when I fall
.


                Mój głos rozległ się po pomieszczeniu. Otworzyłam oczy. Moje palce nadal muskały klawisze, ale twarz była zwrócona w kierunku ukochanego. Wydawał się wniebowzięty. Założył mi kosmyk włosów za ucho i złożył krótki pocałunek na moich usta.


                - Cause everytime we touch,
I get this feeling
And everytime we kiss
I swear, i could fly
Can't you feel my heart beat fast,
I want this to last, need you by my side.


                Teraz nawet nie patrzyłam na klawisze, tylko w oczy mojego ukochanego. Patrzył na mnie z bezgraniczna miłością. Moje oczy wyrażały to samo. Czułam jakby moje serce znów się scaliło, po tym jak pękło, gdy musiałam rozstać się z nim i przyjaciółmi.


                - Cause everytime we touch,
I feel the static
And everytime we kiss
I reach for the sky.
Can't you hear my heart beat so,
I can't let you go.
Want you in my life.


                Wydawało mi się, że Syriusz przejrzał mnie na wylot. Blizny w sercu pozostały, w końcu musiałam przeżyć tyle czasu bez ukochanego i przyjaciół.



                - Cause everytime we touch,
I get this feeling and everytime we kiss
I swear I could fly.
Can't you feel my heart beat fast,
I want this to last, need you by my side.


                Ostatnie nuty piosenki zabrzmiały. Teraz wpatrywałam się w klawisze. Po moich czerwonych już policzkach potoczyły się łzy. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że straciliśmy tyle lat... Mogliśmy  ciągu nich opiekować się Harrym, założyć rodzinę, wieść szczęśliwe życie. Syriusz znał mnie tak dobrze. Najwyraźniej odczytał moje myśli.  Złapał mnie delikatnie za podbródek i zwrócił moją twarz w jego stronę przytulając mnie do siebie.


- Hej, już dobrze - rzekł całując mnie w czoło. - Już nigdy cię nie opuszczę, przyrzekam. Nic nas nie rozdzieli, tak? - popatrzyłam mu w oczy. Te szare, piękne pełne miłości tęczówki. Nie mogłam zapanować nad pożądaniem. Pragnęłam Syriusza. Jego głosu, jego miłości, jego oczy, jego całego, jego dotyku...


                Wpił się w moje usta. Przylgnęłam do niego z rozkoszą oddając pocałunek. Położył ręce na moich biodrach i wstał. Oplotłam go nogami w pasie. Syriusz nie przestawał mnie całować, a ja nie przestawałam oddawać pocałunku. Ruszył w stronę drzwi i otworzył je kopniakiem. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się w jego ciemnym pokoju, znajdującego się trzy pomieszczenia dalej niż pokój Andromedy.  Mój ukochany pieścił moje podniebienie językiem, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Całował mnie po szyi, po obojczykach i po całej twarzy, a mnie oblała fala gorąca. Po chwili okręciliśmy się wokoło. Przywarłam do ściany. Mój ukochany przygryzł lekko moja skórę na szyi i ssał ją przez chwilę. Jęknęłam z rozkoszy. Oddawałam pieszczoty ukochanemu z taką samą pasją jakie on dawał mnie.


                Po chwili wylądowaliśmy na wygodnym, sprężystym łóżku. Leżałam na dole czując śliczny zapach mięty, cynamonu i męskich perfum. Zapach mojej amortecji. Syriusz całował mnie po całym ciele. Moje plecy wygięły się lekko w łuk. Odszukaliśmy swoje usta po omacku i całowaliśmy się namiętnie i zachłannie. Jego język masował mój. Po chwili złota bluzka leżała już w najdalszym kącie pokoju. Pozostałam w niebieskim,  jedwabnym staniku z czarną koronką. Ja i Syriusz nie odrywaliśmy od siebie ust złączonych w zachłannym pocałunku. Zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Po chwili i ona poleciała w kąt. Po chwili całowałam tors mojego ukochanego, który jęknął i natychmiast zaczął pieścić każdy skrawek mego ciała. Nawet się nie obejrzeliśmy, a byliśmy w samej bieliźnie. Nie byłoby skrawka skóry, którego nie dotknęły usta Syriusza. Pocałował mnie czule, ssąc moje wargi. Następnie zjechał niżej i poczułam jego usta na dekolcie, później na piersiach na brzuchu, przy pępku... Przestał mnie całować i popatrzył na mnie z czułością.


- Jesteś pewna?


- Nawet nie pytaj - odpowiedziałam wpijając się w jego wargi i oplatając go nogami w pasie.


                Nie spostrzegliśmy się gdy byliśmy kompletnie nadzy. Mój ukochany pieścił moje ciało pocałunkami i dotykiem. Nie pozostawałam mu dłużna. Czułam jego gorące, namiętne pocałunki na karku i każdym innym skrawku ciała. Tej nocy, po raz pierwszy od tak wielu lat poczułam dotyk ukochanego, nasze ciała złączyły się w jedno.


***

Cześć i czołem! Wiem, zawaliłam. Rozdział miał być w niedziele, a jest dopiero w czwartek wieczorem, jednak w niedziele cały dzień spędziłam z rodziną, w poniedziałek szkoła i kino ( Przed Świtem 2). Nie powiem, film był genialny <3 Wraz z siódmą ekranizacją Harry’ego, w moim sercu na pierwszym miejscu. Bella i Edward mieli przepiękną chwilę, na końcu <3 Cóż, nieźle się zszokowałam, ale i ucieszyłam. Ach… Szkoda, że taka piękna miłość się nie zdarza, no może co po niektórym. Notkę tę dedykuję Lileynie Durand :* Nowej czytelniczce, która wyczekiwała nowego rozdziału i z którą pisze mi się swobodnie, tak jakbym znała ją kilka lat <3 Mam nadzieję, że notka się podobała i zbyt bardzo nie zniesmaczył was opis chwili Syriusza i Scar. Kurczę, nawet nie czułam się dziwnie jak to pisałam o.O Sądziłam, że będzie to katorgą i nabawię się rumieńców^^ Jednak się pomyliłam J Nowy rozdział najprawdopodobniej pojawi się 6 grudnia, w moje urodziny ( i Scarlett^^). Najprawdopodobniej będzie jakiś bonus, ale nie wiem jeszcze czy urodzinowy ( bo w opowiadaniu, jest dopiero wrzesień), czy może jakiś z przeszłości. Ach, zobaczy się J

9 komentarzy:

  1. Och, ja też na dniach wybieram się na Zmierzch ^^. Może nie jestem fanką, ale wszystkie części czytałam i oglądałam, więc no. Jak mówisz, że fajny, to się cieszę ;).
    Podobał mi się rozdział, choć te fragmenty piosenki ominęłam. W sumie nie wnoszą wiele do fabuły, nie musiałaś przytaczać słów, tym bardziej, że nie są one po polsku i troszkę się gryzą.
    Ale poza tym, wrażenia były jak najbardziej dobre. Opisałaś pokrótce wyjazd Harry'ego i reszty do szkoły, oraz przedstawiłaś historię narodzin przyjaźni między Scar a Ginny. Fajnie, że mimo dużej różnicy wieku udało im się dogadać i porozumieć. Myślę, że Ginny na pewno się przyda ktoś, kto jej wysłucha, bo inni faktycznie nie mają dla niej zbyt wiele czasu, co musi być frustrujące.
    Scena między Syriuszem a Scarlet także bardzo się udała ^^. Fajnie, że mają oni siebie i że są razem, ciekawe, czy wyniknie z tego coś więcej i mam wielką nadzieję, że pozostawisz Łapę przy życiu, bardzo lubię tę postać i byłam wściekła na Rowling, że go uśmierciła w książce.
    Dobrze ci idą zarówno opisy, jak i dialogi, dlatego fajnie się czytało ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana! ;*

    Dziękuję Ci za tę dedykację! Jestem w niebo wzięta ;D Chyba z tej radości zacznę piszczeć na cały dom ^^

    Scena Scar i Syriusza.. Ahh! Kurcze nie liczyłam na taki obrót spraw, to było przecudnie opisane! Nie mogę powiedzieć, że w sumie nie liczyłam na ich zbliżenie bo to było by kłamstewkiem ;) No normalnie trafiłaś w moje gusta!

    Spodobała mi się scena między Ginevrą a Scarlett, już nie raz ani dwa mówiłam Ci, że potrafisz pięknie opisywać emocje.. Jakby nie patrzeć Scarlett za parę lat będzie jej teściową ? Oczywiście o ile ich połączysz ;)

    Zrobiłaś sondę i oczywiście, że już zagłosowałam! Jestem za tym, żeby zostali rodziną już pod koniec części 5 ^^

    Tyle emocji przy tej notce!

    Czekam na tę urodzinową :)

    Pozdrawiam i całuję serdecznie,

    Liley ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Scenka przy fortepianie była bardzo interesująca:) I jeszcze w dodatku śpiewała piosenkę, którą bardzo lubię^^ Oj tak, szkoda, że o takiej miłości możemy jedynie poczytać. To, co jest między Syriuszem a Scarlett to magiczne uczucie, a scenka ich chwili była bardzo romantyczna:)
    Cieszę się też, że Scarlett dogaduje się z Ginny i stara się jej pomóc w takich chwilach, kiedy i ona takie coś przeżywała, będąc młodą.
    O, ja wczoraj też byłam w kinie z siostrą na ostatniej części Zmierzchu^^ I też mi się podobało. Choć uważam, że ostatnia część Harry 'ego była lepsza pod względem akcji:) Ale ogólnie było świetnie.

    Pozdrawiam serdecznie:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś musiał nadejść czas wyjazdu do Hogwartu, bo w końcu taka jest kolej rzeczy, ale przynajmniej teraz Syriusz nie będzie się czuł tak samotny, skazany jedynie na towarzystwo Stworka i od czasu do czasu kogoś z Zakonu.
    Teraz będzie mieć przy sobie Scarlett, a już szczególnie po usłyszeniu tej piosenki, która dobrze odzwierciedliła to, co czuła Scar. Ta scena z fortepianem skojarzyła mi się trochę ze "Zmierzchem". Końcówka opisana bardzo ładnie i tak aż naszła mnie myśl, że u siebie chyba trochę w jednym momencie przegięłam.
    Rozmowa z Ginny jak najbardziej na miejscu i dobrze, że dziewczyna porozmawiała z kimś dorosłym i zwierzyła się ze swoich leków. Ale tak w ogólnym odbiorze w tym rozdziale miałam wrażenie, że Scar jest zbyt idealna pod względem kontaktów z ludźmi. Dogaduje się ze wszystkimi i znajduje z nimi wspólne cechy, co czasem trochę zgrzyta i wydaje się lekko nierealne.
    I tak jeszcze na marginesie, to w jednym momencie (gdzieś w okolicach piosenki) dałaś gwiazdkę, jakbyś niżej chciałaś coś wyjaśnić. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Czytałam Twojego bloga, gdy był jeszcze na Onecie, ale nigdy nie miałam czasu go tak porządnie skomentować. Spróbuję!
    Moim zdaniem niepotrzebnie dodajesz fragmenty piosenek, bo nikt (tak sądzę) ich nie czyta. Ja z prostej przyczyny – mój angielski leży i zdycha, a mi się nie chce go ratować. Wkradło się kilkanaście błędów, ale to szczegół. Nikt nie jest bezbłędny ani idealny.
    Miło, że Scarlett chce wszystkim pomagać. Lubię takie osoby, ale dam Ci zauważyć, że nie każdy chce pomocy, chociaż jej potrzebuje.
    Końcówka rozdziału jest przeurocza i taka... delikatna. Kurcze, podobało mi się i to cholernie. Nie mam słów, żeby to określić (albo mój mózg się powoli wyłącza na noc, dając mi znak, że czas iść w końcu spać). Cudowne i delikatne (a powtórzę sobie!).
    Podoba mi się Twój pomysł na fan fiction. Moim zdaniem jest on oryginalny, ponieważ nie spotkałam jeszcze żadnego bloga, który opowiadał by o Łapie i jego partnerce po wyjściu z Azkabanu. Szczerze powiedziawszy sama nie byłabym wstanie napisać, a co dopiero wpaść na pomysł takiego bloga. Masz już jednego plusa. Drugim będzie miłość do Łapy.
    Nie podoba mi się ta historia przed akcją opowiadania. Niepotrzebnie Scar brała udział w śmierci Harry'ego, ale rozumiem, że było to Ci potrzebne do fabuły. (Swoją drogą zaklęcie uniemożliwiające teleportację jest ciekawe; trzeci plus).
    Fabuły nie pamiętam aż tak dobrze, jakbym chciała. Kurczę, szkoda, chciałabym coś jeszcze napisać. Ale to poniekąd dobrze, bo nie było w poprzednich rozdziałach nic złego, co by mi zapadło głęboko w pamięć. (A ja tylko pamiętam złe rzeczy, dobre wydarzenia/fragmenty/itp. Pojawiają się nagle i to całkiem niezwiązane z sytuacją, w jakiej się znajduję).
    Masz bardzo dobry styl pisania. W sam raz opisów i nie ma sztucznych dialogów. Jak ty to robisz, że nie zanudzasz czytelnika?
    Bum! Przypomniałam sobie! Była sytuacja z porwaną Scar. Ha! Przypominam sobie. Mąż jakieś kobiety, która była Śmierciożerczynią, chciał się zemścić na Scarlett.
    Dobra, miałam coś innego pisać.
    Czuję, że stanie się coś ciekawego/”fajnego” pod koniec opowiadania. Jestem cholernie ciekawa, czy Łapa zginie w Departamencie Tajemnic. W tak razie ubieram strój cierpliwości i czekam. A przy okazji postaram się komentować każdy rozdział na bieżąco (zabawne, ale będę się starać).
    Twój szablon jest ładny, ale u mnie tekst nachodzi na zdjęcie i jest niewidoczny. Muszę dwukrotnie zmniejszać, aby literki były obok, ale wtedy są bardzo malutkie.
    Pozdrawiam serdecznie i zaproszę na mojego bloga [historia-przestrogi.blogspot.com]. Raczej powinnaś polubić, bo występuje w nim Łapa. Lubisz czasy Huncwotów? Ja uwielbiam! ^ . ^
    Ps. Już pierwszy grudnia, a ani jeden płatek śniegu nie spadł na moje podwórko! Cóż, chociaż mogę spokojnie jeździć rowerem do szkoły i uważać, żeby znowu się nie przewrócić. Ja – niezdara. - , -

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałabym wcześniej, ale dopiero dzisiaj tu zajrzałam i z zadowoleniem stwierdziłam obecność nowego rozdziału.
    Bardzo lubię postać Scar i nie dziwię się, ze dziewczyna ma takie relacje ze wszystkimi. Jeśli chodzi o Ginny to także pozytywnie odbieram sceny z obydwoma dziewczynami. Cieszę się, że tak dobrze się dogadują.
    Ach no i wreszcie zakochani zupełnie sami. Widzę, że piosenki będą nieodłącznym elementem tego opowiadania :) . Jeśli chodzi o końcową scenę to myślę, że wyszła Ci bardzo dobrze. Do tego też trzeba w pewnym sensie dojrzeć, ale myślę, że Ty już to zrobiłaś. Ogólnie to dziewczyny mają to coś, że wcześniej zaczynają inaczej patrzeć na świat. Chciałam jeszcze napomnieć, że Scar nie jest do końca "grzeczną dziewczynką" ;P Wystarczy obejrzeć sobie kilka filmów z jej udziałem, które oczywiście nie niszczą psychiki :)
    Ach, też wybieram się jutro do kina na "Przed Świtem", więc cieszę się, że otrzymuje bardzo pozytywne opinie.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej.
    Jak mnie tu dawno nie było ;c
    Widzę, że ostatni raz komentowałam jak twój blog był jeszcze na onecie. Bu, ja zła ;c
    Przepraszam, nadrobię, nie zapomniałam.
    Przejdźmy jednak do sedna. Wcześniejsze rozdziały są bardzo fajne i ciekawe. Czytało się je miło i przyjemnie. Jednak powyższy rozdział zmienił to coś. TO BYŁO PO PROSTU BOSKIEE ! <3 Nie potrafię wyrazić w słowach jak bardzo mi się to podobało.
    W tym rozdziale było więcej Syriego widzę, łii cieszmy się :D
    A Scar wyszła fenomenalnie. Jest taką otwartą i pogodną osobą. Ja się wcale nie dziwie , że wszyscy ją lubią. Jej się nie da nie lubić. Umie pomóc gdy ktoś jest w złej sytuacji. W tym rozdziale właśnie pokazała jaka jest :) Widzę, że z Ginny się dość dobrze dogadują. Wspaniale opisałaś przeżycie Syriusza i Scarlet gdy grali na fortepianie. Piosenki idealnie pasują, do ów nastroju.
    Jednak najlepsze jeszcze przed nami.
    A mianowicie scena końcowa.
    Czytałam końcówkę rozdziału w totalnym osłupieniu. Wpadłam w jakiś trans normalnie. Cudownie opisałaś tą scenę. Tak mi się ona podobała.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Ps - jakbyś mogła informuj mnie o nowych rozdziałach na moim blogu http://hp-i-straszna-prawda.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam, Czarna ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj, tak jak pisałam w spamie - oto jestem :D
    No tak, nie wytrzymałam i musiałam przeczytać Twojego bloga wcześniej bo normalnie ciekawość mnie zżerała :D
    Jeśli mam być szczera, to naprawdę mi się tu podoba ;) Jeszcze nie czytałam takiego oryginalnego bloga, ponieważ głównie czytuję Sevmione i takie tam...
    Muszę się do czegoś przyznać...
    Nabawiłam się rumieńców czytając scenę Syriusza i Scarlet ;) Dobrze że mnie nikt nie widział... :D
    Niecierpliwie czekam na nową notkę. Czy możesz mnie informować na bieżąco o nowych rozdziałach poprzez "Sowiarnię" u mnie na blogu?
    Była bym dozgonnie wdzięczna ;)
    http://sevmionelove.blogspot.com/
    No i oczywiście, zapraszam do ocenienia moich wypocin :p
    Pozdrawiam serdecznie. Życzę weny. Pisz szybko, jestem bardzo ciekawa co też wydarzy się dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy i chyba mało spotykany blog. Interesujące i trzymające w napięciu opowiadanie. Przyciągnęło moje oko. :-)
    Chciałabym ujrzeć nową notkę już niebawem.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń